To druga książka
tego autora, którą czytam w tym roku. Ekscytująca, tajemnicza,
pyszna. Ta książka ma w sobie wszystko to co lubię w powieściach.
Trzyma w napięciu, kusi i niepokoi. Narrator wraca po siedmiu latach
studiów w Anglii do rodzinnej wioski w Sudanie. W tym spokojnym
miejscu pojawia się nowy mieszkaniec, który zyskuje powszechną
sympatię i uznanie, mimo że obcy nie są tam mile widziani. Tak
poznajemy Mustafę - który w zasadzie jest prawdziwym bohaterem tej
książki. Mustafę będącym w pewnym sensie alter ego narratora.
Nie chcę zbyt wiele zdradzać, powiem tylko, że to książka której
nie mogłam przestać czytać, tak bardzo mnie wciągnęła.
Tajemnica, która otacza Mustafę, a którą gorąco pragnie
rozwikłać narrator, ma w sobie coś z wiru, który unosi tak
dalece, że już pod koniec książki tożsamość narratora i
Mustafy zaczęła mi się zlewać i przenikać- jeśli to był zabieg
celowy autor jest geniuszem. To pod względem formalnym literatura na
najwyższym poziomie. Ośmielę się nawet napisać, że to najlepsza
książka, którą czytałam w tym roku, gdyby to ode mnie zależało
przyznałabym At- Tajjibowi Sahilowi za tę książkę Nobla.
Wiem, brzmi to jak
poważna egzaltacja - bo nią jest - uległam tej egzaltacji za
sprawą tekstu, napięcia, erotyzmu dawkowanego ze smakiem i umiarem,
i tajemnicy, która pozostaje w czytelniku nawet po zamknięciu
książki. Dodam tylko, że powieść ta zostałam napisana w 1966
roku i wywołała wielki skandal w Sudanie, okrzyknięto autora
kosmopolitą i propagatorem pornografii, odsądzano od czci wiary.
Wbrew narzucającym się skojarzeniom to nie jest książka o
emigrantach ( może w pewnym sensie...) i nawet okładkę uważam za zupełnie chybioną ( jak
przypuszczam ilustrator nie czytał powieści). Jak to bywa w
przypadku książek wielkich trudno jest o niej pisać, dlatego
przytłoczona nieadekwatnością moich wypocin wobec dzieła „
Sezon migracji na północ”, zakończę.
Jeśli czytać, to
tylko takie książki. Szaleńczo polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz