Uwaga, będę piała zachwyty! Jedyna rzecz, która ciśnie mi się na usta po przeczytaniu to: Arcydzieło. Nim skończyłam czytać książkę widziałam wspaniały film będący ekranizacją tej powieści z niezrównaną Tildą Swinton. Film, który spodobał mi się jest naprawdę niczym przy książce. Powieść Woolf, choć niewielka ( 224 strony) jest jak perski kobierzec, bogata treścią, formą ( jak ona pisze! Ukłony dla tłumacza Tomasza Bieronia). Na tylnej okładce znajdziemy opis, który mówi, że „Orlando” jest powieścią o wielowiekowym polowaniu na dziką gęś- klasyczny symbol poezji. Śledząc losy głównej postaci od czasów elżbietańskich aż po rok 1928. Dla mnie jednakże to książka o tożsamości, o wewnętrznym poszukiwaniu, fascynująca poprzez motywy przemian, nie chcę zdradzać fabuły, bo to karygodne, ale napisze tylko, że książka ta ma w sobie coś z awanturniczych powieści osiemnastowiecznych, jednocześnie tchnie romantyzmem, jej autorka zawarła w niej duchy wielu epok, a zrobiła to po mistrzowsku. To jest książka, która ma wiele warstw i znaczeń, należy ją czytać po wielokroć, jest jak wiersz angielskich poetów metafizycznych. Zachwycające opisy miejsc, zdarzeń, wszystko oddane z zegarmistrzowską precyzją, by znowu innym razem wspiąć się na tak duży stopień ogólności, że czytelnik rozgląda się zadziwiony, otoczony mgłą, nie rozumiejąc co się dzieje ani dlaczego. Tajemnica- to ( nie licząc wspaniałej formy) jest sedno tej książki. Ta powieść przeniknięta jest tajemnicą, nie wiemy dlaczego nasz główny bohater nie starzeje się setki lat, nie wiemy dlaczego dotykają jego i świat w którym żyje przemiany. Virginia Woolf bardzo szczegółowo, przeżywa z Orlando każdą chwilę, do tego stopnia intensywnie, że czytając wręcz organoleptycznie doświadczamy tego co bohater. Ta książka jest zmysłowa, ale w żadnym wypadku nie jest erotyczna. Virginia Woolf pisze wszystkimi zmysłami, totalnie, czyta się ją chciwie, z poczuciem niedosytu na końcu. Jej proza jest gęsta, malarska, z nadzwyczajnym wyczuciem buduje nastroje, oddaje uczucia. Bohater jest bardzo samotny, wręcz można powiedzieć wyizolowany, zatem wszystkie jego emocje wydają się zintensyfikowane.
Nie mam słów by opisać to jak się czuję po tej lekturze. Polecam to zbyt mało powiedziane!
Nie mam słów by opisać to jak się czuję po tej lekturze. Polecam to zbyt mało powiedziane!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz