„Macierzyństwo ma w Polsce tradycję uświęconą a jednocześnie wiele jego kluczowych aspektów bywa spychanych na margines życia społecznego” - pisze Fiedorczuk w posłowiu. „Wymagania którym musi sprostać kobieta ( coraz częściej tez mężczyzna, ojciec) robią się coraz bardziej wyśrubowane i absurdalne.”
Książka „Jak pokochać centra handlowe” jest debiutem nagrodzonym Paszportem Polityki w 2016 roku. Czy było za co? Oto jest pytanie. To nieduża pozycja napisana szybkim, twardym reporterskim stylem, narracja pierwszoosobowa, czas teraźniejszy. Trudno nazwać ją powieścią to wypluwane dni, odczucia, emocje, przemyślenia.
Może nie będzie zbyt eleganckie określenie, ale ta książka jest wyrzygana. Z żalu, bezradności, frustracji z niepewności młodej matki, która doświadcza macierzyństwa i świata wokoło przez pryzmat nieporadności, presji społecznej, kobiety wrażliwej i podatnej na depresje, kobiety która gorączkowo próbuje, jak tonący ocalić siebie, swoje ciało, osobowość. Temat jest mi znany dogłębnie, przeżyłam to co ona i jeszcze więcej. Ale nie chcę o tym czytać, nie chcę do tego wracać. To bardzo dobra książka, mocna, bezwzględna, ale jeśli ktoś ma traumę podobną do tej głównej bohaterki, szczerze ją odradzam.
Czytała się szybko, ale czasami czułam bardzo duży dyskomfort, jakby ktoś się przede mną nadmiernie obnażał, albo defekował. Tak wiem – to nieestetyczne. Ale ta książka właśnie taka jest. Bez znieczulenia.
Skojarzyła mi się z tomem impresji Justyny Bargielskiej „Obsoletki” poświęconej podobnej tematyce, jednak zupełnie innej - choć podobnie dla mnie irytującej. Brzuchy, niemowlęta, koszmary młodych matek, pieluchy, spacery po galeriach handlowych… to nie są sprawy o których chcę czytać. Zgadzam się, że to ważny głos młodej matki- pisarki, że „Jak pokochać centra handlowe?” jest ważna społecznie. To naprawdę dobra książka.
Jednak ja mam ambiwalentne uczucia względem niej. Sami zdecydujcie - czytać, czy nie czytać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz