Po lekturze
ostatniej książki M. Miller ( „Kirke”) postanowiłam znaleźć
jej wcześniejsza powieść nagrodzoną Orange Prize, której tytuł
w oryginale brzmi „Song of Achilles” i przyznam, że znacznie
bardziej mi się podoba, niż tytuł polski. Książka ta okazała
się naprawdę trudno dostępna, w żadnej z dwudziestu gdyńskich
bibliotek jej nie uświadczysz. Zakup wersji papierowej lub choćby
ebooka okazał się też niewykonalny. Wreszcie dobyłam ją w pdfie.
W tej formie ją czytałam. I nie żałuję.
Początkowo byłam
nieco zdegustowana, Grecja wielu królestw, losy chłopca nie
wyróżniającego się niczym nadzwyczajnym… bo głównym bohaterem
tej historii nie jest Achilles ale jego ukochany Potrokles. To on
opowie nam o herosie. Uczucia, człowieczeństwo w zderzeniu z losem,
z niemożliwym do pokonania fatum. W książce „Kirke” autorka
wykrawa fragment „Odysei” Homera i czyni z niej powieść
przybliżając nam doświadczenia i emocje bohaterów traktowanych
przez ślepego poetę nieco po macoszemu. W „Achilles w pułapce
przeznaczenia” Miller wykrawa nam smakowity kęs „Iliady”
pomijając sprawę konia trojańskiego, a skupiając cała uwagę na
wątku Potroklesa i Achillesa. Można by nawet powiedzieć, że jest
to powieść o antycznym gejostwie, gdyby nie to, że jest to powieść
( moim zdaniem) o miłości, oddaniu, o zmaganiu z nieuniknionością.
Ta książka jest uniwersalna, ma w sobie wszystko to co lubię,
odrobinę magii, dużo ciekawych postaci - które znalazłaby swoje
żywe kalki w każdym z czasów, bo obrazują ogólnoludzkie cechy,
namiętności czy zbrodnie. Mimo, że przynajmniej połowa tej
książki dotyczy wojny trojańskiej, autorka nie raczy nas zalewem
zbrodni i wynaturzeń, nie unika brutalności, ale też się nią nie
karmi.
Było wiele momentów, zwłaszcza pod koniec, kiedy naprawdę byłam wzruszona i z trudem powstrzymywałam łzy ( czytałam ją w podróży). W nawale spraw boskich i ludzkich, heroiczych wyczynów Achillesa tym co wysuwa się na plan pierwszy jest postać Potroklesa, jego spokój, mądrość, wyrozumiałość, ale też współczucie jakim darzy innych ludzi. Achilles jest, mimo swojej sławy, raczej antybohaterem, a Potrokles, ukryty w cieniu, niedoceniany zbiera całą sympatię i podziw czytelnika.
Było wiele momentów, zwłaszcza pod koniec, kiedy naprawdę byłam wzruszona i z trudem powstrzymywałam łzy ( czytałam ją w podróży). W nawale spraw boskich i ludzkich, heroiczych wyczynów Achillesa tym co wysuwa się na plan pierwszy jest postać Potroklesa, jego spokój, mądrość, wyrozumiałość, ale też współczucie jakim darzy innych ludzi. Achilles jest, mimo swojej sławy, raczej antybohaterem, a Potrokles, ukryty w cieniu, niedoceniany zbiera całą sympatię i podziw czytelnika.
Polecam szczerze tę
książkę każdemu kto lubi epickie dzieła, z pewnością się nie
zawiedzie. Książki Madeline Miller czyta się sercem, czytane tylko
z poziomu intelektualnego nie są aż tak wybitne. Ale gdy otworzyć
się na ich ukryte warstwy mogą stać się naprawdę ważnymi
lekturami. Wielbicielom jednostrzałowców książkowych odradzam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz