Siedem opowiadań
znajdujących się w tomie „Mężczyźni bez kobiet” jest jak
wykwintna przekąska. Czyta się lekko, przyjemnie, pozostawia po
sobie wiele smaku, wrażeń, przemyśleń. Uważam autora za pisarza,
który dobrze odnajduje się w krótszych formach. Tym razem tematem
opowieści są kobiety, ale nie jako bohaterki, ale raczej kontekst
życiowy mężczyzny, jako treść, która czasem się wymyka, a
czasem pozostaje jedynie wyobrażeniem, marzeniem. Historie
bohaterów są ciekawe, różnorodne, mówią o mężczyznach w
różnym wieku i z odmiennym bagażem doświadczeń. Szczególnie
ujęły mnie trzy spośród tych opowieści, choć wszystkie
zasługują na uznanie.
Pierwsza, o której chcę wspomnieć - „Niezależny organ”, mówi o chirurgu plastycznym, człowieku wolnym z wyboru, całe życie wiodącym żywot hedonisty, stroniącym od zobowiązań i odpowiedzialności związanych z poważnym związkiem z kobietą, który nieoczekiwanie się zakochuje na stare lata. Brzmi banalnie? Może komuś przypomniała się krótka powieść Marqueza „Rzecz o moich smutnych dziwkach”? Nic z tych rzeczy. U Murakamiego nie ma banału, podobnie jak Marquez dowodzi swojego kunsztu pisarskiego, podejmując zwykłe tematy w niezwykły sposób, nie szukając wydumanej oryginalności, ale zagłębiając się w nie, tak, że stają się czymś między impresją zmysłowości a filozoficzną zagadką.
Pierwsza, o której chcę wspomnieć - „Niezależny organ”, mówi o chirurgu plastycznym, człowieku wolnym z wyboru, całe życie wiodącym żywot hedonisty, stroniącym od zobowiązań i odpowiedzialności związanych z poważnym związkiem z kobietą, który nieoczekiwanie się zakochuje na stare lata. Brzmi banalnie? Może komuś przypomniała się krótka powieść Marqueza „Rzecz o moich smutnych dziwkach”? Nic z tych rzeczy. U Murakamiego nie ma banału, podobnie jak Marquez dowodzi swojego kunsztu pisarskiego, podejmując zwykłe tematy w niezwykły sposób, nie szukając wydumanej oryginalności, ale zagłębiając się w nie, tak, że stają się czymś między impresją zmysłowości a filozoficzną zagadką.
Druga opowieść-
„Szecheryzada”, która bardzo mi się podobała, to historia
przedziwnej relacji kobiety, której imienia nawet nie poznajemy i
jej podopiecznego i kochanka, a jednocześnie słuchacza. Mowa o
współczesnej japońskiej Szecheryzadzie, która obdarza
opowieściami, swoim ciałem i opieką samotnego mężczyznę, ale
jak to bywa w baśniach warunki tej relacji, jej przebieg i
zakończenie zasnuwa tajemnica, której nie umieją objąć
wyobrażeniem nawet sami bohaterowie.
Szczególnie uwiodła
mnie też niepozorna historia zatytułowana „Kino”- o losach
pewnego właściciela baru, ocierająca się o magię, zawierająca w
sobie kilka przeniesionych na współczesny grunt postaci bogiń z
panteonu japońskiego, głęboko symboliczna i piękna.
To książka którą
warto przeczytać z wielu powodów, czy ktoś lubi czy nie lubi
autora znajdzie tam wiele literackich smaczków, sporą dawkę
refleksji nad życiem i relacjami damsko - męskimi. Murakami pisze o
tym bez patosu, idealizacji, prosto, pięknie i czytelnie. Gorąco
polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz