Lektura tej książki
była dla mnie szczególna, osobista. Mimo, że od autorki dzieli
mnie więcej niż pokolenie, tak się składa, że i ja, podobnie jak
ona, wychowywałam się w niewielkiej małopolskiej miejscowości,
ludzie tam mówili podobnie i panowały podobne zwyczaje. Dom, w
którym rosłam był wielopokoleniowy i o każdej z moich ciotek i
wujków mogłabym opowiadać długo. Zacznę od początku. Książkę
„ Po trochu” autorka podzieliła na dwanaście godzin (
rozdziałów) będących nawiązaniem do pieśni żałobnej, którą
przytacza w przedsłowiu. Dobrze znam tę pieśń. Na pogrzebie
mojego dziadka Klimka w 1992 roku śpiewak ludowy z Kasiny Wielkiej
śpiewał ją przez całą drogę z domu na cmentarz swoim mocnym
niskim głosem. ( To była bardziej rozbudowana wersja niż ta
cytowana poniżej)
„Żegnam cię, mój świecie wesoły, Już idę w śmiertelne popioły; Rwie się życia przędza, śmierć mnie w grób zapędza, Bije pierwsza godzina.
Żegnam was, rodzice kochani, Znajomi, krewni i poddani: Za łaskę dziękuję, z opieki kwituję, Bije druga godzina.
Żegnam was, mili przyjaciele, Mnie pod głaz czas grobowy ściele: Już śmiertelne oczy sen wieczny zamroczy, Bije trzecia godzina.
Żegnam was, królowie, książęta, Cieszcie się w swém szczęściu, panięta: Już służyć nie mogę, wybieram się w drogę, Bije czwarta godzina.
Żegnam was, mitry i korony, Czekajcie swoich rządców, trony: Ja w progi grobowe zniżać muszę głowę, Bije piąta godzina.
Żegnam was, pozostali słudzy, Tak moi, jako téż i drudzy: Idę w śmierci ślady, bez waszéj parady, Bije szósta godzina.
Żegnam was, przepyszne pokoje, Już w wasze nie wnijdę podwoje: Już czas méj żałobie dał gabinet w grobie, Bije siódma godzina...”
Debiut
młodej pisarki Weroniki Gogały przywiódł mi na myśl nie tylko
rodzinne strony, doświadczenia dziewczęce ( przez większą część
książki narratorką jest dziewczynka- autorka), ale najlepsze
literackie wzorce takie jak Marquez, Myśliwski, Pavel...wszyscy oni
piszą pięknie, autentycznie, prosto - nie tracąc głębi swoich
refleksji -
o małych społecznościach, o wsiach, o rodzinie, rodach. Piszą
o sobie, o ludziach których znali. Ich tworzywem jest samo życie.
To
książka o życiu i śmierci, może nawet bardziej o śmierci, bo
jest ona nieproszoną główną
bohaterką, o
czym świadczy
ostatni rozdział ( dwunasta godzina). To całkiem pusty rozdział -
znakomite zakończenie - które dla mnie znaczyło: Przyszłość
jest niewiadomą, a niewiadoma prowadzi do śmierci. Ten dwunasty
rozdział wydał mi się milczeniem nad tym, co nieuniknione
i dotyczy
każdego z nas.
To
świetnie napisana, momentami zabawna opowieść dziejąca się w
latach dziewięćdziesiątych, potem współcześnie, autorka nazywa
bohaterkę swoim imieniem i nazwiskiem - wnioskuję zatem, że
inspiracją dla niej była autobiografia. Pisze o trudnych tematach z
naturalnością i lekkością, którą mają dzieci.
„Po
trochu” jest w tym roku nominowane do nagrody NIKE i serdecznie
życzę Weronice Gogoli otrzymania tej nagrody, w pełni na nią
zasłużyła.
Gorąco
polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz