Najnowsza książka
Olgi Tokarczuk zachwyciła mnie, potrzebowałam takiej ożywczej
literatury, która wzrusza, zaciekawia, budzi refleksje, przez którą
nie brnie się jak przez dżunglę i która nie pozostawia w
rozgoryczeniu. Uważam Tokarczuk za najlepszą współczesną polską
pisarkę. W opowiadaniach widoczne są jej pasje, przeciwstawianie
cywilizacji naturze, szukanie własnej tożsamości nie tylko jako
człowiek, ale jako istota żywa. „Opowiadania bizarne” czyta
się szybko i myśli się o nim długo po zamknięciu książki.
Napisane jak zwykle wprawnie, pełne ukrytych znaczeń, wyłaniających się spomiędzy wierszy. Większość opowiadań to historie dziejące się w bliżej niesprecyzowanej przyszłość, ich fabuły są zbudowane na obawach autorki, jej wizjach, czasami przypominały mi cykl „Hyperion” Dana Simmonsa, ale raczej ze względu na opisywaną futurystyczną rzeczywistość niż na samą treść.
Napisane jak zwykle wprawnie, pełne ukrytych znaczeń, wyłaniających się spomiędzy wierszy. Większość opowiadań to historie dziejące się w bliżej niesprecyzowanej przyszłość, ich fabuły są zbudowane na obawach autorki, jej wizjach, czasami przypominały mi cykl „Hyperion” Dana Simmonsa, ale raczej ze względu na opisywaną futurystyczną rzeczywistość niż na samą treść.
Nawet pojawiła się
we mnie sugestia dla autorki, by spróbowała napisać powieść
dziejącą się za kilkaset lat? Fantastyka czeka na Olgę Tokarczuk,
jestem pewna, że tak jak znakomicie radziła sobie z przeszłością,
tak jej wyobraźnia jak prom kosmiczny zabrała by nas do zakamarków
przyszłości.
Najbardziej
przypadły mi do gustu dwa opowiadania. Pierwsze „Zielone dzieci”
dzieje się w siedemnastowiecznej Polsce a jej bohaterem jest
obcokrajowiec, lekarz królewski, który próbuje się odnaleźć w
szlacheckim świecie zaścianków uwięziony przez kontuzję nogi na
jakieś zapadłej wsi. Przez chwilę poczułam się jak w „Księgach
Jakubowych”, ale to był tylko moment, bo autorka zgrabnie
wyprowadziła mnie w las. Nie chcę zdradzać treści, ale to
opowiadanie przywodzi mi na myśl jeszcze jedną książkę -
„Uranię” Le Clezio, wyrażoną słowami tęsknotę za doskonałym
miejscem, gdzie świadome istoty żyją wspólnie w harmonii.
Drugie ważne dla mnie opowiadanie z tego tomu to „Transfugium”- majstersztyk, napisane jak dobry wiersz. Początkowo mami niepokojem, odwodzi naszą uwagę uczuciami bohaterki, by wreszcie wstrząsnąć, wzruszyć puentą.
Drugie ważne dla mnie opowiadanie z tego tomu to „Transfugium”- majstersztyk, napisane jak dobry wiersz. Początkowo mami niepokojem, odwodzi naszą uwagę uczuciami bohaterki, by wreszcie wstrząsnąć, wzruszyć puentą.
Gorąco polecam
„Opowiadania bizarne”, czytanie ich było dla mnie doświadczeniem
wielozmysłowym, totalnym - a tego właśnie szukam w sztuce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz