Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biografia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biografia. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 11 września 2018

Karolina Prewęcka – Mag. Stefan Ossowiecki



„Trzeba pamiętać, że życie nasze minie jak jedna chwila. Nim zdążymy się rozejrzeć, już zaświat ciągnie nas ku sobie. Człowiek w każdej chwili swego życia powinien być przygotowany do odejścia z tego padołu. Nasze przeznaczenie jest zupełnie inne, daleko wznioślejsze, a my tracimy czas, nie mamy go dość, aby godnie się do tej chwili przygotować. Czynimy to dopiero wtedy gdy zegar śmierci uderza. Sens życia naszego to śmierć. Całe istnienie ziemskie napełnione jest śmiercią, już od chwili urodzenia człowiek zaczyna umierać. Dla zmartwychwstania naszego trzeba przejść przez śmierć.” ( S. Ossowiecki „Mój pogląd na koniec świata”)



Sięgnęłam po tę książkę, bo już od dawna interesowała mnie postać inżyniera Ossowieckiego, znanego przed wojną jasnowidza i człowieka obdarzonego nadnaturalnymi mocami. Znany ze swoich doświadczeń i skromności pojawiał się często na bankietach w wyższych sferach drugiej Rzeczpospolitej. Książka Pewęckiej mnie nie zawiodła, ale też w żaden sposób nie zaspokoiła mojego apetytu na wiedzę, to porządnie opisana biografia, ale bez relacji świadków( mamy tu do czynienia tylko z listami), brakowało mi fragmentów pamiętnika Ossowieckiego, który mam zamiar przeczytać niedługo. Właściwie nic nie mogę zarzucić tej relacji, bo tak chyba należałoby sklasyfikować tę pozycję, oprócz faktu, że czuję niedosyt. To może dobry objaw.

Postać Stefana Ossowieckiego jest dla mnie ciekawa nie tylko z powodu niesamowitych jego umiejętności, ale także dlatego, że nie czerpał finansowych korzyści ze swojego daru i chętnie pomagał ludziom w potrzebie, jego biuro codziennie pełne było nieszczęśników, którzy szukali pomocy w odnalezieniu bliskich, albo zagubionych przedmiotów. Mimo jasnych przeczuć co do swojego losu Ossowiecki nie próbował go uniknąć, dysponował glejtem od Hitlera- który był rodzajem gratyfikacji od wdzięcznego Niemca, za pomoc w odnalezieniu zabójcy jego córeczki, jednak nie wykorzystał go. Zginął w czasie Powstania Warszawskiego, jak wielu innych cywili, bestialsko zamordowany. Do końca, chciał być jak inni, dzielić los potrzebujących.

Ossowiecki był inżynierem chemii, podobnie jak jego ojciec i młodszy brat, nigdy nie traktował swoich mocy jako źródła utrzymania, nawet w czasie okupacji, kiedy jego dom nawiedzały rzesze ludzi szukających bliskich i zatroskanych o ich los, Ossowiecki prowadził zwykły sklep żelazny. 

Pomógł wielu ludziom, tym znanym i całkiem anonimowym. Nie wyglądał jak asceta, nie udawał świętego ani wybrańca, postawny dobrze ubrany, lubiący towarzystwo kobiet i niejednokrotnie przez nie wykorzystywany. Od wczesnej młodości – od kiedy odkrył, że potrafi nie tylko wiedzieć ludzkie losy z przeszłości teraźniejszości i przyszłości, ale też odczytywać przedmioty, ich historię, posiada umiejetność telekinezy, a nawet bilokacji – żył dla innych, jego życie osobiste nie było zbyt udane ani radosne. Świadomość i otwarcie na doświadczenia innych osób nie zawróciły mu w głowie, może to za sprawą jego pierwszego nauczyciela Żyda Worobieja, także maga i cudotwórcy, którego poznał jako młody mężczyzna w Rosji. To właśnie on wpoił mu właściwy stosunek do „daru” jaki otrzymał.

Im więcej o nim czytam, tym bardziej mnie fascynuje, to moja druga fascynacja tego rodzaju po Franz’u Bardonie - czeskim magu i wtajemniczonym w Prawdę Pierwotnej Światłości. Ale to zupełnie inny temat.



Polecam książkę wszystkim zainteresowanym tematem, czyta się szybko i przyjemnie. Ale uwaga, zaostrza apetyt na wiedzę!



poniedziałek, 25 czerwca 2018

Aleksander Kaczorowski - „Ota Pavel - pod powierzchnią”



Jako miłośniczka twórczości Pavla czekałam na tę książkę od kilku miesięcy i kiedy się tylko ukazała wiedziałam, że ją kupię. Przed chwilą skończyłam ostatnie zdanie „Ota Pavel- pod powierzchnią” i mam w sobie wiele mieszanych uczuć. Pavel, którego poznałam z jego książek jest kimś innym niż ten opisany przez Kaczorowskiego. Inny jest jego tatuś, bracia, mama…
Pavel pięknie pisze o swoich najbliższych, sposób w jaki ich idealizuje czyni ich zwyczajność pięknem. Tak zresztą pisze o każdej najprostszej rzeczy. A jaka była codzienność pisarza? Mało barwna, urodzony w 1930 roku już jako dziecko doświadcza Holokaustu, potem po wojnie przeżywa zachłyśnięcie ideologią komunizmu, szuka siebie, swojego miejsca i nie umie go znaleźć. Jakby najważniejsza jego część została w dzieciństwie, gdzieś nad rzeką Berounką.

Biografie pisarzy potrafią być ciężką lekturą, odbrązawiającą mit człowieka i twórcy.  Ta taka nie jest. Autor wykonał kawał dobrej roboty, przypuszczam, że sam Ota Pavel byłby z niego zadowolony. Kaczorowski pisze:
„ Można powiedzieć, że Pavel nie wierzył w talent, albo też, że uznaje tylko jedną szczególną zdolność- przełamywanie własnych ograniczeń.”
Autor tej biografii spotykał krewnych Pavla, docierał do dokumentów, odwiedzał bliskie pisarzowi miejsca. Aleksander Kaczorowski, jak sam siebie określa miłośnik prozy Pavla, podejmuje się tej pielgrzymki do Czech nie tylko by książka była rzetelna, ale z potrzeby serca.

Obraz życia Pavla wyglądający z tej książki mnie przeraził. Przygniatająca choroba psychiczna, która odebrała mu radość, wytrąciła ze społeczeństwa, naznaczyła. Tych stygmatów Pavel przeżywa wiele. Niewyobrażalny ogrom cierpień, których doświadcza - on który czuje więcej niż inni, który jest wrażliwy na najdrobniejsze subtelności otaczającego świata.  Choroba, zawody dotyczące osób, zawirowania polityczne, ciężkie warunki do pracy twórczej,  obsesja pracy, nie zrozumienie świata, życie w swojej wizji - wszystkie te czynniki uszkadzały umiejętność życia i pisania Pavla. Kiedy o tym czytałam, czasami byłam przerażona. Nie dziwiło mnie, że myślał o samobójstwie. Wytchnienie znajdował tylko nad rzeką.

Osobistego rozczarowania doświadczyłam nad tą książką za sprawą losów ojca Oty Pavla - Leona - którego dobrze znałam z „Śmierci pięknych saren” i „Jak tata przemierzał Afrykę”. Ta sympatyczna postać, odważna i pełna uroku osobistego podbiła moje serce - w książce Kaczorowskiego tatuś Oty jawi się podejrzanym komunistycznym konfidentem, człowiekiem zagubionym i próżnym, skupionym na sobie.
Po raz kolejny doświadczyłam przekleństwa biografii, polegającego na tym, że lektura nawet najlepiej napisanej biografii może na zawsze zmienić w czytelniku obraz opisywanej postaci, do tego stopnia, że ona przestanie się podobać, czy fascynować.  Odczuwam leciutkie skutki uboczne tej lektury, ale mam nadzieję, że szybko miną.
Nie straciłam serca do Oty Pavla, ale poraziło mnie cierpienie którego doświadczał, wstrząsnął mną obraz jego życia i chyba tym bardziej czuję wdzięczność do niego, że w tym co pisze nie ma goryczy, żalu i cynizmu - który byłby zrozumiały w jego sytuacji. Z tego powodu podziwiam Pavla.
Aleksander Kaczorowski pisząc tę biografię sam do minimum ogranicza pojawianie się własnej osoby, a mimo to mamy poczucie, że ta podróż do życia Pavla jest dla niego osobiście ważna, autor staje się naszym przewodnikiem- niczym Wergiliusz Dantego – tak on nas prowadzi przez piekło Oty Pavla.

Może być w tej recenzji sporo przesady, ale wybaczcie- jestem jeszcze w emocjach - po zakończonej lekturze.

Polecam książkę, szczególnie miłośnikom Oty Pavla!

Podsumowanie czytelnicze roku 2019

Zamknęłam rok 2019, przeczytałam w nim 63 książki wliczając tomy poetyckie. Wynik zadowalający choć nie wybitny.  Jest kilkanaście książ...