czwartek, 27 lipca 2017

Jan Sztaudynger



Jan Sztaudynger (1904-1970)
Poeta, satyryk, fraszkopisarz,tłumacz, teoretyk lalkarstwa.
Wychował się w Krakowie. W 1923 roku ukończył studia pedagogiczne, a w 1924 uzyskał tytuł doktora filozofii.
Debiutował w 1923 roku.
Sztaudynger był nauczycielem gimnazjalnym w Dębicy, Bydgoszczy, Poznaniu. Po wojnie mieszkał w Lublinie, Łodzi, Szklarskiej Porębie, Zakopanem.
Rodzina : żona Zofia, dzieci : Anna i Jan Jacek.

Sztaudynger znany jest przede wszystkich z fraszek, które dały mu niezwykłą popularność. Fraszki cechowała afirmacja życia i lekkość.
Autor był bardzo lubiany i oblegany podczas spotkań z czytelnikami.
Przez 26 lat lat Sztaudynger chorował na czerwienicę. Sale szpitalne zamieniał w skład swoich domowych książek.
Wydano kilkanaście wyborów jego książek. Moimi ulubionymi są :
"Nie tylko "Piórka". Fraszki, wiersze, bajki",
"Szczęście z datą wczorajszą",
"Chwalipięta, czyli Rozmowy z Tatą".
Fraszka Sztaudyngera o żonie:
"-Ja byłem zwierzę. Ona święta.
Ale szeptała: - Lubię zwierzęta."
Anegdota:
Pewnego razu Dorotka (córka Anny) zdziwiła się: - Dziadziu, ty piszesz takie śmiesznoty.
Nazwę tę nosi jeden ze zbiorów fraszek.
Marek Błachowski
Dwie fraszki :

"Pierwsze pytanie"
Kiedy stworzył Bóg Adama,
On zapytał się : - A dama?

***

Naga to ona nie była wcale,
Miała pończochy i korale !

***
Szumi las...Ma czas.

***
Dobrane towarzystwoŁajno do łajna,To fajnaFerajna.

***

Skarga zmiętegoŻycie mnieMnie

***

RemanentNa jaw wyszły mu trzy manka,W cieniu - piękna utrzymanka

***

Pytanie do pieskaPiesku, w jakim kolorzeZałożyć ci obrożę?

środa, 26 lipca 2017

Rainer Maria Rilke



Dzisiejszy odcinek poświęcony będzie poecie, bo poezja to matka literatury, więc nie sposób pominąć ją w naszym cyklu.
Rene (Rainer) Maria Rilke – urodził się w 1875 w Pradze, która w tamtym okresie była częścią Cesarstwa Austro-węgierskiego. Austriacki poeta, przedstawiciel symbolizmu i prekursor myśli egzystencjalistycznej kontynuowanej przez Martina Heideggera, który często powoływał się na Rilkego. Dzieciństwo poety naznaczane było wieloma problemami, zły układ z matką, która chciała by był dziewczynką, apodyktyczny ojciec przelewający na chłopca swoje niespełnione ambicje, wszystko to odcisnęło swoje piętno na wrażliwym i chorowitym dziecku jakim był Rene Maria. Związany był z rosyjska pisarką Louise Andreas-Salomé - którą uważał za swoją największą miłość. Życie stawiało przed nim wielu niezwykłych ludzi, przyjaźnił się z innymi artystami, wiódł życie przedstawiciela bohemy, jego wiersze, a zwłaszcza minipowieści „Dwie powieści praskie” znakomicie obrazują sposób jego życia. Opary absyntu, dekadenckie mroczne knajpki, rozfilozofowane towarzystwo artystów...
Jest autorem licznych poezji, opowiadań, powieści poetyckich, między innymi „Zapisków Malte Lauridsa Brigge”, za swój opus vitae uważał Elegie Duinejskie - długie filozoficzne poematy napisane w wielką wrażliwością o detale zarówno w treści jak i w formie.
Współcześni byli podzieleni w ocenie twórczości Rilkego, jedni uważali go za wizjonera nowej epoki i genialnego poetę inni odrzucali jego twórczość jako zbyt ekscentryczną. Pozostawił po sobie liczne listy. Stał się inspiracją dla wielu potomnych poetów i filozofów. Zmarł w 1926 roku.
Poznałam wiersze Rilkego na zajęciach z filozofii starożytnej, prowadzący przedstawił nam go, jako poetę, który w swojej twórczości uchwycił precyzyjnie myśli Platona. Czytaliśmy ósmą elegię Rilkego i analizowaliśmy jej treść.
W Polsce wiersze Rilkego znane są głównie w tłumaczeniu Mieczysława Jastruna i Artura Sandauera, osobiście wolę przekład Jastruna. Nie tak dawno ukazały się dwie książki biograficzne o tym poecie. Pierwsza, wydana w 2004 roku nakładem wydawnictwa Prószyński i s-ka nosi tytuł „Dźwięczące szkło. Rainer Maria Rilke. Biografia” i stanowi znakomity punkt wyjścia dla chcących zrozumieć życie poety. Druga, napisana niedługo po wczesnej śmierci Rilkego przez jego przyjaciółkę, jest czułym, pełnym barwnych faktów z życia ich obojga wspomnieniem, „Wspomnienia o Rainerze Marii Rilke”- napisana przez Marie von Thurnund Taxis, wydana w Polsce w 2010 przez wydawnictwo Sic!
Na zachętę trzy wiersze Rainera Marii Rilke.
Samotność
Samotność jest jak deszcz.
Z morza powstaje, aby spotkać zmierzch;
z równin niezmiernie szerokich, dalekich,
w rozległe niebo nieustannie wrasta.
Dopiero z nieba opada na miasta.
Mży nieuchwytnie w godzinach przedświtu,
kiedy ulice biegną witać ranek,
i kiedy ciała, nie znalazłszy nic,
od siebie odsuwają się rozczarowane;
i kiedy ludzie, co się nienawidzą,
spać muszą razem - bardziej jeszcze sami:
samotność płynie całymi rzekami.
***
Gwiazdy, śpiący i duchy,
słabe ich powiązanie;
nocą Mistrz nagłym ruchem
ład przeprowadza w planie.
Ponad rysunkiem sennym
wyciąga, przeciąga linie,
kiedy ten projekt dzienny
w kruchym się domu rozpłynie.
Tylko do tych, co kochają,
boskie dochodzą znaki,
bo w snach, pełnych wód, odbijają
kwiaty, kamienie, ptaki.
Gdy pomysł w nim nabrał życia,
jak ptaków wniebowstąpienia
rzuca tajemnic odbicia
w blask ich odzwierciedlenia.
***
Cisza
Słyszysz, kochana, wznoszę ręce - słyszysz
szelesty...
Jakież mogłyby samotnych gesty
nie czuć, że je tłum rzeczy podsłuchuje w ciszy?
słyszysz, zamykam oczy, lecz ten lekki
szmer dobiega także aż do Ciebie.
Słyszysz, kochana, podnoszę powieki...
... lecz czemu nie ma tu Ciebie.
Mojego ruchu odbicie najsłabsze
w jedwabnej ciszy znaczy się najtrwalej;
najmniejsze wzruszenie odciska się na zawsze
w napiętej zasłonie oddali.
Na mych oddechach wznoszą się i opadają
gwiazdy.
Do mych warg wonie do wodopoju
płyną w powiewie
i poznaję przeguby
dalekich aniołów.
Tylko tej, o której myślę: Ciebie
nie widzę


Zuza Malinowska

Khalil Gibran


W latach sześćdziesiątych jego teksty były manifestem hippisów, w latach osiemdziesiątych spotykaliśmy się ze znajomymi ze studiów by czytać go na głos i dyskutować. Inspirował nas i zachwycał głębią przemyśleń. Może dlatego, że Khalil Gibran był dobrym poetą i malarzem, może dlatego, że przylgnęła do niego aura proroka. Urodzony w 1883 roku oryg. Dżubran Chalil Dżubra ( później przyjął nazwisko Khalil Gibran) pochodzący z Libanu pisarz znany głównie ze swojej poetyckiej powieści, przez wielu uważanej za natchnioną i traktowaną jako księgę żródło, zatytułowanej "Prorok" będzie dziś bohaterem Meandrów Klasyki. Był utalentowanym artystą malarzem studiował w L'Ecole d'art w Paryżu razem z Augustem Rodinem. Zmarł w wieku 48 lat, pozostawił po sobie wiersze, listy miłosne ( wspaniała lektura), "Proroka" i "Ogród Proroka", "Jezus syn człowieczy" i kilka innych dzieł nie tłumaczonych na język polski. Gibran pisze literaturę sofistyczną, filozoficzną przepełnioną poetyckimi metaforami. Trudno jego dzieła zaliczyć do tradycyjnie pojętej zachodniej prozy, słownik pisarzy lokuje go w nurcie syryjsko- amerykańskim. Gibran bywa odkrywczy i genialny, choć jego wrogowie zarzucają mu pompatyczny styl i zadęcie, operowanie wytartymi mądrościami rodem z świętych ksiąg ( Koranu i Biblii- Gibran był chrześcijaninem) Treści, które przekazuje inspirują i budzą refleksje. Gibran jest człowiekiem głęboko skupionym na duchowości, rady których udziela często sama przepraktykował i tym są cenniejsze. Czytałam go w zeszłym tygodniu po dwudziestu latach, nie zachwycił mnie az tak bardzo. Wydał mi się nieco staroświecki i za mało odkrywczy, banalny. Wydaje mi się, ze jestem zbyt zgorzkniała by ocenić go dobrze. Ważne jest to, że jego życie pozostało w zgodzie z tym co napisał. Kiedy go czytamy warto pamiętać, że Gibran Khalil pochodził z arabskiego kręgu kulturowego, pisał tak jak sie pisze arabskie opowieści. Serdecznie polecam Listy miłosne pisane do Mary Haskell – piękna lektura. A oto kilka cytatów z jego twórczości.

"A jeśli kochasz i pragniesz, niechaj takie będą twoje pragnienia:
Rozpłynąć się w wartki strumień, który nocy nuci swą melodię.
Poznać ból z nadmiaru czułości.
Nosić ranę zadaną poprzez twe własne rozumienie miłości.
Krwawić dobrowolnie i z radością.
Budzić się o świcie z uskrzydlonym sercem i dziękować za kolejny dzień kochania.
Odpoczywać w południe przywołując miłosną ekstazę.
Powracać do domu z wieczorną bryzą, niosąc w sobie wdzięczność i spać z modlitwą w sercu za twoje kochanie i pieśnią chwały na ustach."
( " Prorok" tł. Ernest Bryll)

Jeszcze jeden cytat z "Listów miłosnych" pisanych do Mary Haskell:
"Gdy nie kochamy i nie czujemy własnego piękna, staramy się być ciągle zajęci. Nie pozwalamy na nasze wewnętrzne dojrzewanie, bo skwapliwie planujemy każdy swój kolejny krok. Głupotą jest mówić "Chcę się rozwijać w tym kierunku". Powinniśmy akceptować nasze dojrzewanie takie, jakie się w nas objawia i pozwolić aby było naszym przewodnikiem."


Zuza Malinowska




William Golding



William Golding (1911-1993), pisarz angielski.
1930 - w Oxfordzie zaczął studiować biologię, którą porzucił po dwóch latach na rzecz anglistyki.
1934 - wydał tom poezji "Poems" i był to jego debiut literacki.
1953- dziesięć wydawnictw odrzuciło "Władcę much". Wydawnictwo "Faber&Faber" wyczuło potencjał twórczy Goldinga. Powieść przyniosła wielki sukces i autor mógł się poświęcić pisaniu.
1980 - nagroda Bookera
1983 - nagroda Nobla.
1988 - tytuł szlachecki
Charakterystyka twórczości : alegoryczne, realistyczne opowieści, pesymizm uniwersalny, kosmiczny optymizm. Na twórczość Goldinga wielki wpływ miała antropozofia Rudolfa Steinera.
Ocena : Golding dostrzega osiągnięcia ludzkości w mało optymistyczny sposób. Bohaterowie bywają bezradni, błąkają się we własnych wnętrzach.
Największe osiągnięcie twórcze : "Władca much". Bohaterami jest grupka chłopców, która na bezludnej wyspie tworzy swoisty porządek społeczny. Ich zabawa w dorosłych wzbudza smutek i zażenowanie.
Mój odbiór : ważny dla mnie pisarz. Nie mam dostępu do wszystkich jego książek. Polecam "Władcę much", "Widzialną ciemność",'Wieżę" i "Dwoisty język"
Poems (1934)
Władca much (1953)
Spadkobiercy (1955)
Chytrus (1956)
The Brass Butterfly (1958)
Siła bezwładu (1959)
Wieża (1964)
The Hot Gates (1965)
Piramida (1967)
Bóg skorpion ( 1971)
Widzialna ciemność (1979)
Ruchomy cel(1982)
Papierowi ludzie (1984)
An Egyptian Journal (1985)
To the Ends of the Earth - trylogia morska
Rytuały morza(1980)
Twarzą w twarz(1987)
Piekło pod pokładem (1989)
Dwoisty język (1995)


Marek Błachowski

Jerome Jerome


Jerome Jerome- urodzony 2 maja 1859 roku w miejscowości Walsali w Anglii. Dzieciństwo i młodość spędził w biedzie, imał się wielu zawodów, ale najlepiej wychodziło mu pisanie, miał cięty język i iście angielskie poczucie humoru, właśnie dzięki niemu razem z kilkorgiem przyjaciół założyli czasopismo "The Ilder" ( co znaczy Próżniak), z pismem tym współpracowali potem Mark Twain, Robert Louis Stevenson, Bert Herte. Jerome Jerome pisał dramaty, co było efektem jego wielkiej fascynacji teatrem która wyraziła się w tym także, że przez jakiś czas pracował jako aktor. Ojciec Jerome Jerome był świeckim kaznodzieją, zatem kwiecistą mowę i przywiązywanie wielkiej wagi do sztuki oratorskiej z pewnością odziedziczył w genach. Największą popularnością cieszyła się i nieustannie się cieszy książka "Trzech panów w łódce nie licząc psa"wydana po raz pierwszy w 1889 roku - zabawna opowieść o rekreacyjnej wyprawie po Tamizie trzech gentlemanów ( nie licząc psa!). Pierwotnie Jerome chciał napisać prawdziwy przewodnik turystyczny o wycieczce po Tamizie miedzy Kingston a Oxfordem, sam uwielbiał tam pływać łodzią w tej okolicy. Ale, że posiadał niepospolite poczucia humoru i poważny przewodnik w trakcie pisania przeistoczył się w arcy zabawną historyjkę. Postacie opisane w książce są jak najbardziej autentyczne, główny bohater J. To sam Jerome, jego przyjaciel George istniał naprawdę i wielokrotnie razem pływali na tej tracie, podobnie z trzecim panem z łódki Harrisem ( w rzeczywistości miał na imię Carl). Iście angielski spokój, ujmujący dystans do siebie i swoich towarzyszy charakteryzacje głównego bohatera, dla którego ta wycieczka ma być także rodzajem terapii na skołatane napadem hipochondrii nerwy. Nie wnikając w fabułę za mocno, cała ta wyprawa po rzece jest pełna perypetii, momentami przypominających Latający Cyrk Monte Pythona, choć może nie znajdziemy tutaj, aż takiej dozy absurdu, ale koneserzy angielskiego humoru będą zachwyceni.
Ta pozycja przeszła do klasyki literatury, jest znakomitym obrazem rozrywek dla panów w wiktoriańskich czasach, napisana ze swadą, pełna jest angielskiego humoru, autoironii i zabawnych zaskakujących sytuacji. To wprost idealna pozycja ( z klasyki) na wakacje. Pozwolę sobie przytoczyć kilka jej krótkich fragmentów, aby dać wam przedsmak tego co znajdziecie w tej lekturze. ( Nie zapomnijcie czytać ją z przymrożeniem oka, bo tak właśnie została napisana). Język nieco staroświecki ( książka ma już dobrze ponad sto lat!) moim zdaniem dodaje jej uroku i nie stanowi przeszkody w czytaniu.

"Pamiętam, jak któregoś dnia wybrałem się do Muzeum Brytyjskiego, aby dowiedzieć się czegoś na temat leczenia pewnej drobnej przypadłości. O ile sobie dobrze przypominam, chodziło o katar sienny. Wypożyczywszy książkę, przeczytałem co było do przeczytania, po czym bez większego namysłu przerzuciłem kartki i pogrążyłem się w lekturze kolejnych stron. Wyleciało mi z głowy, czego dotyczył pierwszy opis, zapewne chodziło o jakiś straszliwy dopust boży, lecz nim dotarłem do połowy "symptomów ostrzegawczych", spłynęła na mnie okropna świadomość, że doskonale znam je z doświadczenia.
Zdjęty trwogą zamarłem nad książką, po czym apatycznie jąłem znów przewracać kartki. Doszedłem do tyfusu: o nieba, miałem tyfus, i to zapewne od wielu miesięcy! Otworzyłem na stronie z opisem tańca świętego Wita: zgodnie z moimi obawami cierpiałem i na tę chorobę. Tknięty zaciekawieniem postanowiłem przeanalizować swój stan i przestudiowałem schorzenia w porządku alfabetycznym. Jak się okazało miałem artretyzm: faza krytyczna czeka mnie za jakieś dwa tygodnie. Następnie stwierdziłem z ulgą, że borelioza w moim przypadku odznacza się dość łagodnym przebiegiem i nie stanowi bezpośredniego zagrożenia życia. Cholera występowała z komplikacjami, z dyfterytem najprawdopodobniej przyszedłem na świat. (...) Wszedłem do czytelni jako okaz zdrowia. Wychodząc, byłem wrakiem człowieka."
Znakomite studium przeżyć hipochondryka, prawda? A co powiecie na następujące cytaty?
"Stale odnoszę wrażenie, iż robię więcej niż powinienem. Nie znaczy to, że mam wstręt do pracy-proszę dobrze mnie zrozumieć. Lubię pracować, a nawet palę się do roboty. Praca tak mnie urzeka, że mogę całymi godzinami siedzieć i patrzeć na nią."
Albo taki: "Ale nie ma róży bez kolców, jak powiedział jeden pan, kiedy zmarło się jego teściowej i dostał rachunek za pogrzeb".

Na zakończenie jako ciekawostkę dodam, ze Jerome Jerome w 1900 roku wydał kontynuacje „Trzech panów w łódce nie licząc psa”, było ich kilka: „Trzech panów na rowerach", "Trzech panów w Niemczech (tym razem bez psa)", "Włóczęga trzech panów" – żadna z nich jednak nie cieszyła się ta popularnością jak pierwsza część.
Książka "Trzech panów w łódce nie licząc psa" w rankingu najważniejszych książek wszech czasów ogłoszonym przez pismo "The Guardian" w 2003 roku zajęła 33 miejsce, co daje jej niewątpliwy status klasyki. Żeby powrócić do kryterium które przyjęliśmy – czyli klasyką jest to, co powraca w kulturze jako źródło inspiracji, w 1997 roku Connie Wilis napisała książkę fantastyczną inspirowaną powieścią Jerome " Nie licząc psa".
W Polsce książka była wydawana kilka razy ( wydawnictwo Iskry, wydawnictwo Zysk i spółka), z powodzeniem tłumaczyli Jerome Jerome Kazimierz Piotrowski ( jestem osobiście przywiązana do tego tłumaczenia) i Tomasz Biedroń.
Na zdjęciach autor i większość polskich okładek tego dzieła ( ale nie wszystkie- było ich naprawdę dużo).

Zuza Malinowska



Autorami niniejszego bloga są Zuza Malinowska i Marek Błachowski, będziemy na nim publikować raz w tygodniu artykuły dotyczące polecanych przez nas pisarzy i poetów, którzy przeszli do klasyki literatury, a jednocześnie nie są ( naszym zdaniem) znani z głównego nurtu. Nasz wybór, co oczywiste, jest subiektywny, ale mam nadzieję, że przybliży sylwetki postaci nieco już zapomnianych. Nowe wpisy ( dwa) będą pojawiały się co czwartek. Zapraszamy do lektury!

Podsumowanie czytelnicze roku 2019

Zamknęłam rok 2019, przeczytałam w nim 63 książki wliczając tomy poetyckie. Wynik zadowalający choć nie wybitny.  Jest kilkanaście książ...