Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Olga Tokarczuk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Olga Tokarczuk. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 15 listopada 2018

Olga Tokarczuk - „E.E.”



Tokarczuk wydaje się być pisarką, która mnie dotąd nie zawiodła. Jej powieść „E.E.”, której akcja toczy się na początku dwudziestego wieku, w czasach szczególnie przeze mnie ulubionych, kiedy kwitła moda na spirytyzm, okultyzm i seanse domowe, tym razem podejmuje temat dla siebie nie typowy, a mianowicie fenomen mediumistyczny młodej panienki - Erny Eltzner. Historia toczy się w niemieckim Wrocławiu. W rodzinie przedsiębiorczego fabrykanta branży tekstylnej jedna z jego licznego potomstwa zaczyna nagle widzieć duchy. Jej matka, z pochodzenia Polka, osoba wrażliwa i artystycznie uzdolniona postrzega w tym nagłym objawieniu dar od Boga. Wokół młodej Erny zaczynają gromadzić się ludzie zainteresowani spirytyzmem, a także ci, którzy traktują dziewczynę jak ciekawy przypadek medyczny. 
Książkę czyta się szybko i łatwo ( raptem 206 str), doskonały styl pisarski, plus wiedza na temat opisywanych czasów dawały mi momentami silne skojarzenia z książką Reymonta „Wampir”, która czytałam nie tak dawno, a której autor jak już wspominałam sam uczestniczył w podobnych spotkaniach.
Oprócz pierwszoplanowych postaci urzekły mnie bliźniaczki - młodociane czarownice- siostry Erny. Powieść przybliża opisywaną epokę i świetnie obrazuje ludzkie charaktery, uwagę przykuwa postać młodego lekarza Artura, badacza „przypadku E.E”. Atmosfera książki wydaje się nieco oniryczna, sporo w niej opisów snów głównej bohaterki - jest ona opisana tak, że czytelnik sam ma ochotę podjąć się psychoanalizy jej przypadku.  Zwróciłam też uwagę na historyjkę o Freudzie i epizodzie z jego matka w pociągu we Wrocławiu, epizodzie, który prawdopodobnie stał się w umyśle wielkiego psychologa ziarnem, z którego wyrosła jego teoria.
Nie można się uskarżać na nadmiar akcji w tej książce, wprost przeciwnie, akcja jest ledwie naszkicowana, powieść jest opisem przypadku Erny Eltzner, to zaleta i wada tej książki, jednocześnie.
Mnie brakowało nieco akcji, chciałam, żeby coś się stało, by zaistniały jakieś interakcje między bohaterami, którzy opisywani osobno wydawali się oddzielni i nie wchodzący w kontakt, ale zapewne taki był zamysł Tokarczuk.

Polecam książkę Olgi Tokarczuk „E.E”, wydaną w 1995 roku, która moim zdaniem, bardzo się różni od tego co autorka pisze obecnie.

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Olga Tokarczuk - „Prawiek i inne czasy”



Prawiek, nazwa wsi, w której toczy się akcja książki nie jest przypadkowa, to miejsce początku i końca, miarodajna próbka przemian wszechświata. Jej mieszkańcy ich losy są jak mozaika, która z bliska wygląda jak relacje zwyczajnych zdarzeń zaś z dystansu jawi się celowym, pięknym obrazem miejsca i czasu widzianym przez pryzmat mieszkańców. Przeżyjemy razem z bohaterami przedwojnie, trudny czas wojenny, zachłyśnięcie się nowym ładem, machlojki czasów socjalizmu, ludzkie lęki, tęsknoty, marzenia i ograniczenia. Na łąkach za Prawiekiem jest granica świata - scena kiedy młodziutka Ruta prowadzi tam Izydora jest jedną z moich ulubionych. Ta para- niemożliwa miłość upośledzonego chłopaka i pięknej dzikiej dziewczyny – oboje z góry skazani na klęskę- wzrusza mnie bardzo. Jest w niej tyle muzyki, subtelności, symbolizmu.
Jak w innych książkach Tokarczuk natura człowieka i dzika Natura to najpotężniejsze siły. Postać Kłoski, moja ulubiona, bezdomnej wiejskiej dziewczyny wykorzystanej i wyplutej poza nawias społeczności, która znajduje swoje miejsce w lesie, by mogła się tam dokonać jej przemiana w Boginię - uzdrowicielkę i matkę - czarownicę, wprowadza do tej książki realizm magiczny. Kłoska pojawia się we wszystkich ważnych momentach Prawieku by przynieść ukojenie, choć ludzie nie rozumieją jej, bo dawno zapomnieli język Natury. To książka z pozoru o wsi, polskiej wsi, ale bogata w symboliczne odniesienia, poruszająca i mądra, momentami gorzka, prawdziwa.  Jak zwykle u Tokarczuk chodzi ( w moim odbiorze) o coś innego niż zwykłe przedstawienie losów mieszkańców Prawieku, tego ginącego świata małych wschodnich wsi, kluczem wydaje się dziwna gra, w którą gra całe życie dziedzic Popielski. To wizja świata, właściwie ośmiu światów jakie stworzył Bóg, Bóg podobny do człowieka - Bóg przemijania, czasu.
W Prawieku nad bramą cmentarza widnieje napis: "Bóg widzi, czas ucieka, śmierć goni, wieczność czeka", „Prawiek i inne czasy” to głęboka refleksja nad czasem i przemijaniem.
Skończyłam ją czytać wczoraj i cały czas myślę o niej, to taki rodzaj książki, z która zostaje się na zawsze.  Zostawia w czytającym ślad nie do usunięcia. Najbardziej lubię takie książki. Nazywam je książkami inicjującymi, bo po ich przeczytaniu nie jest tak samo jak przed, zmieniają świadomość. Jeśli warto czytać- to tylko dla takich książek.
Można „Prawiek i inne czasy” czytać na różnych poziomach, mnie podobał się ten ezoteryczny.
Na koniec fragment przemyśleń Izydora o Bogu...jako próbka tego co możecie znaleźć w opisywanej książce.




Szczerze polecam!

poniedziałek, 14 maja 2018

Olga Tokarczuk „Opowiadania bizarne”




Najnowsza książka Olgi Tokarczuk zachwyciła mnie, potrzebowałam takiej ożywczej literatury, która wzrusza, zaciekawia, budzi refleksje, przez którą nie brnie się jak przez dżunglę i która nie pozostawia w rozgoryczeniu. Uważam Tokarczuk za najlepszą współczesną polską pisarkę. W opowiadaniach widoczne są jej pasje, przeciwstawianie cywilizacji naturze, szukanie własnej tożsamości nie tylko jako człowiek, ale jako istota żywa. „Opowiadania bizarne” czyta się szybko i myśli się o nim długo po zamknięciu książki.
Napisane jak zwykle wprawnie, pełne ukrytych znaczeń, wyłaniających się spomiędzy wierszy. Większość opowiadań to historie dziejące się w bliżej niesprecyzowanej przyszłość, ich fabuły są zbudowane na obawach autorki, jej wizjach, czasami przypominały mi cykl „Hyperion” Dana Simmonsa, ale raczej ze względu na opisywaną futurystyczną rzeczywistość niż na samą treść.
Nawet pojawiła się we mnie sugestia dla autorki, by spróbowała napisać powieść dziejącą się za kilkaset lat? Fantastyka czeka na Olgę Tokarczuk, jestem pewna, że tak jak znakomicie radziła sobie z przeszłością, tak jej wyobraźnia jak prom kosmiczny zabrała by nas do zakamarków przyszłości.
Najbardziej przypadły mi do gustu dwa opowiadania. Pierwsze „Zielone dzieci” dzieje się w siedemnastowiecznej Polsce a jej bohaterem jest obcokrajowiec, lekarz królewski, który próbuje się odnaleźć w szlacheckim świecie zaścianków uwięziony przez kontuzję nogi na jakieś zapadłej wsi. Przez chwilę poczułam się jak w „Księgach Jakubowych”, ale to był tylko moment, bo autorka zgrabnie wyprowadziła mnie w las. Nie chcę zdradzać treści, ale to opowiadanie przywodzi mi na myśl jeszcze jedną książkę - „Uranię” Le Clezio, wyrażoną słowami tęsknotę za doskonałym miejscem, gdzie świadome istoty żyją wspólnie w harmonii.
Drugie ważne dla mnie opowiadanie z tego tomu to „Transfugium”- majstersztyk, napisane jak dobry wiersz. Początkowo mami niepokojem, odwodzi naszą uwagę uczuciami bohaterki, by wreszcie wstrząsnąć, wzruszyć puentą.
Gorąco polecam „Opowiadania bizarne”, czytanie ich było dla mnie doświadczeniem wielozmysłowym, totalnym - a tego właśnie szukam w sztuce.

Podsumowanie czytelnicze roku 2019

Zamknęłam rok 2019, przeczytałam w nim 63 książki wliczając tomy poetyckie. Wynik zadowalający choć nie wybitny.  Jest kilkanaście książ...