czwartek, 25 stycznia 2018

Mistrzyni odeszła

To będzie bardzo osobisty artykuł. Nie o literackich nurtach, ani epokach, ale o jednej konkretnej pisarce, która ukształtowała mnie w dużym stopniu, która nauczyła mnie patrzeć. Tak się składa, że w tym tygodniu odeszła z tego świata - w jej przypadku to określenie nabiera nowego sensu, a ci co znają jej prozę zrozumieją, co mam na myśli. Mowa o Ursuli Le Guine.
Tyle wspaniałych słów o niej powiedziano, że czuję paraliż przez pisaniem czegokolwiek. Będzie subiektywnie, wybaczcie. Kiedy się zbiera w człowieku dużo emocji trudno nad nimi zapanować.

Rok 1988, Polska, osiedle akademickie w Katowicach na Ligocie, ja na pierwszym roku filozofii, zachwycona perspektywami, które dają te studia. Spotykam na korytarzu o chłodnej podłodze z lastriko wysokiego długowłosego blondyna, przez chwile stoimy bez słowa. Ja ściskam w ręce swój skarb „Silmarillion” Tolkiena. Zaczynamy rozmawiać, on pyta czy czytałam „Czarnoksiężnika z archipelagu”. Nie czytałam, nie znam, nigdy nie słyszałam nawet tego tytułu.
„Przeczytaj. Ta książka odmieni twoje widzenie świata, jeśli tylko masz otwarte serce. Nauczysz się jak działa magia. Bo ona istnieje. Jest tu wszędzie.” Rozpoczynam żmudne poszukiwania książki Le Guine, prawie tracę nadzieję wychodząc z siódmej biblioteki, w której nikt nawet nie słyszał o tej autorce. Wtedy spotykam starą znajomą, opowiadam jej o moich poszukiwaniach. To ona właśnie pewnego zimowego wieczoru przyniesie mi „Czarnoksiężnika...” wypożyczonego w przyzakładowej biblioteki kopalni „Gottwald”.

Ursula Le Guine prowadzi mnie od tamtego dnia jak adepta magii, jak bohatera cyklu Ziemiomorza, uczy mnie jak patrzeć na rzeczywistość. To ona powiedziała kiedyś, że jest realistką, ale po prostu ma szerszą perspektywę, która obejmuje inne światy. Uczę się tego „realizmu szerokiej perspektywy” od niej. Potem czytam resztę cyklu o czarnoksiężniku Gedzie, „Świat Rokanona” i „Miejsce początku”, „Lewą rękę ciemności. ” Rzeczywistości, które opisuje są tak plastyczne, tak dopracowane, że można ulec złudzeniu, że nie wymyśliła ich, ale podróżowała po nich i jedynie zdanie nam relacje. To książki podróżniczki innych światów. Nazywa się to fantastyką, ale nie lubię tego podziału, na fantastykę i nie fantastykę, jest deprecjonujący- w podtekście można go zrozumieć jako - rzeczy prawdziwe, warte uwagi i bzdury wyssane z palca autora. Ursula Le Guine uwodzi mnie nie tylko bogactwem wyobraźni, nieskończonością swojego umysłu, ale czymś, co jest znacznie trudniejsze do znalezienia w literaturze, ona umie pisać o uczuciach, o relacjach, oddawać je trafnie, nie tracąc nic z ich subtelności. Czytając ją doświadczamy osobowości autorki, niektórzy moim znajomi z Fandomu mówią, że jest zbyt kobieca, ale ja uważam, że to jej wielka zaleta, że opisuje światy nie tylko z perspektywy chłodu intelektualnego, co jest charakterystyczne dla większości mężczyzn piszących S-F. Jest gawędziarką i badaczką, wnikliwa, bystra, zaskakująca.
Początkowo w środowisku pisarzy pogardzano jej utworami, sława przyszła do niej stosunkowo późno. Nie chciano jej wydawać, twierdząc, że tworzy utwory nadmiernie skomplikowane i niepotrzebnie udziwnione. Minęło 12 lat nim wydano jej pierwszą książkę, podziwiam ja są wytrwałość, hart ducha i pewność , że to co tworzy jest wartościowe. Sama dobrze wiem, jak łatwo jest zachwiać wiarę we własną twórczość.
Trzeba powiedzieć, że nie wszystkie jej utwory są związane z fantastyką, napisała przez swoje długie życie wiele innych dzieł.



Stworzyła następujące dzieła:

Cykl Ekumena (Ekumen), zwany także cyklem Hain

1966: Świat Rocannona (Rocannon’s World)
1966: Planeta wygnania (Planet of Exile)
1967: Miasto złudzeń (City of Illusions)
1969: Lewa ręka ciemności (The Left Hand of Darkness)
1972: Słowo „las” znaczy „świat” (The Word for World is Forest)
1974: Wydziedziczeni (The Dispossessed: An Ambiguous Utopia)
1995: Cztery drogi ku przebaczeniu (Four Ways to Forgiveness) – cztery opowiadania osadzone w uniwersum Ekumeny
2000: Opowiadanie świata (The Telling)
2001: Urodziny świata (The Birthday of the World) – zbiór opowiadań (większość opowiadań należy do uniwersum Ekumeny)

Cykl Ziemiomorze (Earthsea)
1968: Czarnoksiężnik z Archipelagu (A Wizard of Earthsea)
1970: Grobowce Atuanu (The Tombs of Atuan)
1972: Najdalszy brzeg (The Farthest Shore)
1990: Tehanu (Tehanu: The Last Book of Earthsea)
2001: Opowieści z Ziemiomorza (Tales from Earthsea) – opowiadania osadzone w świecie Ziemiomorza
2001: Inny wiatr (The Other Wind)

Cykl Kotolotki (Catwings) - Cykl krótkich opowiadań dla dzieci:

1988: Kotolotki (Catwings)
1989: Kotolotki z wizytą u mamy (Catwings Return)
1994: Wonderful Alexander and the Catwings
1999: Jane on Her Own


1971: Jesteśmy snem (The Lathe of Heaven)
1976: Opowieści orsiniańskie (Orsinian Tales) – zbiór opowiadań
1978: Zewsząd bardzo daleko (Very Far Away from Anywhere Else)
1979: Malafrena – powieść osadzona w świecie opowieści orsiniańskich
1980: Miejsce początku (The Beginning Place)
1980: Wszystkie strony świata (The Wind’s Twelve Quarters) – zbiór opowiadań (zawiera m.in. opowiadania należące do uniwersum Ekumeny i świata Ziemiomorza)
1982: Oko czapli (The Eye of the Heron)
1985: Wracać wciąż do domu (Always Coming Home)
1987: Dziewczyny Buffalo (Buffalo Gals)
1989: Nowa Atlantyda (The New Atlantis)
1989: Dancing at the Edge of the World
1994: Rybak z Morza Wewnętrznego (A Fisherman of the Inland Sea) – zbiór opowiadań (zawiera m.in. opowiadania należące do uniwersum Ekumeny)
1996: Otwarte przestworza (Unlocking the Air)
2004: Dary (Gifts)
2006: Voices
2007: Powers

2008: Lawinia (Lavinia)

Nie opisuję jej życiorysu, znajdziecie wszystko w pięknym artykule- wywiadzie autorstwa pauliny Wilk  z „Przekroju”, do którego link umieszczam poniżej.

https://przekroj.pl/kultura/planeta-prawdziwych-zmyslen-paulina-wilk


Zuza Malinowska

czwartek, 18 stycznia 2018

Złota trójka odc.2



Dziś trzy propozycje z klasyki duchowości.
Jose Luis Martin Descalzo (1930-1991), ksiądz i dziennikarz hiszpański.
W Polsce znany jest z serii „Dlaczego warto...”. Descalzo przez wiele lat pisał artykuły prasowe, oznaczały się one poczuciem humanizmu i szukaniem dobrych stron natury ludzkiej.
W Polsce wydano zbiory jego artykułów:
1. Dlaczego warto kochać ?
2. Dlaczego warto mieć nadzieję ?
3. Dlaczego warto szukać?
4. Dlaczego warto radować się?
5. Dlaczego warto być optymistą?
6. Dlaczego warto otworzyć się na szczęście?
7. Dlaczego warto żyć ?
U Descalzo spotkamy się z siłą przypowieści i z wieczną wiarą w człowieka. W artykułach Descalzo nie odczuwa się nadmiernej dydaktyki katolickiej.
Tchich Nhat Hanh (1926- nadal żyje), wietnamski buddysta, mistrz zen zwolennik rozwiązywania problemów drogą pokojową.
Dlaczego warto czytać książki Hanha ?
Hanh dobitnie mówi o potrzebie spokoju w życiu człowieka. Uczestniczył w rozmowach pokojowych w czasie wojny wietnamskiej. Hanh przyjaźnił się z Thomasem Mertonem i współpracował z Martinem Lutherem Kingiem.
Polecam jego książki „Każdy krok niesie pokój” i „Śmierci nie ma, lęku nie ma”.
Thomas Merton (1915-1968), amerykański pisarz, poeta, ksiądz katolicki, trapista.
Merton towarzyszy mi od wielu lat. Poruszające są jego poezje.
Które jego książki polecam ?
„Siedmiopiętrowa góra”, „Mistycy i mistrzowie zen”, „Nikt nie jest samotną wyspą”.
Merton był zwolennikiem łączenia myśli Zachodu i Wschodu.
Cytaty z książek Mertona :
„Wierzę, że otwierając się na buddyzm, na hinduizm i na te wspaniałe tradycje Azji, zdobywamy cudowną szansę dowiedzenia się czegoś więcej o możliwościach tkwiących w naszych własnych tradycjach, ponieważ tamte religie dotarły, z punktu widzenia natury, o wiele głębiej niż my”.
„Im bardziej serio pragniemy powiedzieć prawdę, tym bardziej jesteśmy przekonani w głębi siebie, że oto dodajemy jeszcze jedno kłamstwo do wszystkich innych kłamstw, jakie wychodzą z ust naszych współczesnych”.
Descalzo, Hanh i Merton. Sięgajmy po nich, bo...warto rozmyślać nad kształtem naszego świata.

Marek Błachowski

środa, 17 stycznia 2018

Egzystencjalizm w literaturze instant - czyli jak żyć i czy w ogóle warto?



Z pewną taką nieśmiałością zaczynam temat, który nie jest jak porywający górski strumień, ale raczej jak oceaniczny prąd grenlandzki, który przenika zimnem ogromne połacie lądu i morza. Ten artykuł nie wyczerpie tematu, on ledwie go zarysuje, potraktujcie go jako inspirację do osobistych refleksji i poszukiwań. Aby rozpocząć omawianie egzystencjalizmu w literaturze trzeba najpierw wytłumaczyć czym jest egzystencjalizm i jakiego rodzaju filozofia kryje się pod tym pojęciem. Wypadało by wspomnieć o przewrocie kartezjańskim, który rozpoczął tendencję do autorefleksji ( „Myślę więc jestem”) i to już w siedemnastym wieku, ale uczciwiej będzie jednak sytuować początki egzystencjalizmu w dziewiętnastym wieku. W mrocznej Kopenhadze żył wtedy Soeren Kierkegaard filozof, poeta, zaangażowany chrześcijanin wychowany w surowej protestanckiej rodzinie, nieco zdziwaczały i samotny poszukiwacz sensu życia. Jako pierwsze dzieło egzystencjalistyczne ( nikt wtedy tego nie nazywa w ten sposób) ukazała się jego praca „Bojaźń i drżenie” ( 1848) w całości poświęcona rozważaniom nad ludzką egzystencją i chorobą na śmierć, czyli rozpaczą. Z dzisiejszej perspektywy powiedzielibyśmy, że autor zmagał się z dojmującymi stanami depresyjnymi. Niedługo potem nie znający twórczości duńskiego filozofa, Fiodor Dostojewski w 1864 wydał w Rosji „Notatki z podziemia”, a dwa lata później „Gracza”- obie te powieści zaliczane są także do nurtu egzystencjalistycznego ( lub jego fazy formującej) .
Czym charakteryzował się egzystencjalizm? Warto zacząć od tego, że był to pierwszy nurt filozoficzny, którego nie wyznaczały tezy i traktaty filozofów ani ich złożone egzemplifikacje. Egzystencjalizm tworzyło życie, a nic tak go dobrze nie opisywało jak literatura, zwłaszcza, że był to okres rozkwitu powieści. Egzystencjalizm skupiał się na rozważaniach nad ludzką egzystencją i kondycją, dostrzegał człowieka jako istotę samotną, wyobcowaną, oderwaną od Boga i innych ludzi. Wpływ na jego rozkwit ( lata dwudzieste- lata pięćdziesiąte XXego wieku) miały też dwie wojny światowe. Życie ludzkie w zwierciadle literatury egzystencjalistycznej zawsze jest tragiczne, a on sam targany rozterkami i niepewnością.
Myśl egzystencjalistyczną można podzielić na nurt religijny i nurt ateistyczny. Jako czołowych przedstawicieli nurtu religijnego ( teistycznego) trzeba wymienić Gabriela Marcela ( który jako pierwszy określił ten nurt „egzystencjalizmem”) i Karla Jaspersa. Nurt ateistyczny tworzyli przede wszystkim Albert Camus i Jean- Paul Sartre. Nie sposób pominąć udziału Martina Heideggera w rozważaniach o byciu człowieka, to on w swoim słynnym dziele „Sein und Zeit” ( Bycie i czas) konstytuuje, nazywa specyfikę egzystowania ludzkiego, odróżnia go od istnienia rzeczy i zwierząt, wyróżnia go i wynosi, poprzez ludzki altruizm, troskę, czyniąc go ważniejszym lepszym stworzeniem, dając mu szczególne cechy. To o czym pisze Heidegger w swoich dziełach filozoficznych mniej cierpliwy czytelnik znajdzie w powieściach Alberta Camus ( „Dżuma”, „Obcy”, „Upadek”, „Człowiek zbuntowany”, „Kaligula” itd.).
Jak wspomniałam wcześniej jednym z pierwszych przedstawiającego człowieka samotnego przeciwstawionemu wrogiemu światu był Dostojewski, ale kiedy głębiej się zastanowimy zobaczymy jak wielu pisarzy prezentowało taki światopogląd, albo narzucało go swoim bohaterom. Oczywiście możemy szukać egzystencjalizmu w dziełach jego ojca Sartre’a takich jak „Mur”, „Drogi do wolności”, czy „Mdłości”, ale nie sposób nie zauważyć ich w takich książkach jak „Proces” Kafki, czy nawet „Ferdydyrke” Gombrowicza. Kiedy się bacznie rozejrzymy spostrzeżemy, że znaczna część literatury dwudziestego wieku przesiąknięta jest egzystencjalizmem. Ten nurt oprócz pesymizmu, czasami nawet nihilizmu niesie ze sobą też odpowiedzialność za własne czyny, świadomość, że każdy człowiek jest kreatorem swojego losu. Życie ludzkie jawi się jako coś nietrwałego, ulotnego, a śmierć bywa demonizowana, albo wręcz przyzywana, jak w książkach Emila Ciorana ( „Na szczytach rozpaczy”, „Upadek w czas”, „Zły demiurg” itd.), który posuwa się w swoim egzystencjalizmie do radykalizmu.
Jak już wspomniałam proza minionego wieku, także ta fantastyczna ( Lem, P.K. Dick, Dan Simmons i kilku innych) jest naznaczona egzystencjalizmem. Można nawet odnieść wrażenie, że po epoce Sartre’a i Camus’a w literaturze nic nie jest już pozbawione refleksji nad ludzką egzystencją i jej tragizmem. Pisarze S-F często poprzez umieszczenie bohaterów- ludzi w wyabstrahowanej rzeczywistości kosmosu znajdują preteksty do opisów kondycji ludzkiej, myślę tu zwłaszcza o pisarzach rosyjskich. Kiedy mowa o Rosji chciałabym rzucić odrobinę światła na Lwa Szestowa- filozofa i pisarza, twórcę tzw. filozofii tragedii ( niektórzy uważają, że jest to rodzaj filozofii egzystencjalizmu), jego pojęcie osamotnienia ludzkiego sięgało mitu wygnania z raju. Czerpał z mitologii biblijnej, rysował obraz naznaczenia, swoistego fatum którym człowiek jest naznaczony. Polecam jego dzieło „Apoteoza nieoczywistości”. W rozważaniach podobnie jak Kierkegaard odwoływał się do mitu Hioba.
Kolejnym Rosjaninem- egzystencjalistą - nieoczywistym ( w nawiązaniu do nieoczywistości szestowowskiej) nazwałabym Nikołaja Bierdiajewa - fascynującego i mało znanego filozofa i pisarza, podobnie jak wspomniany wcześniej Lew Szestow obaj prezentowali nurt egzystencjalizmu teistycznego i byli związani z kościołem prawosławnym. Bierdiajew jawnie przeciwstawiał się władzy bolszewickiej i w 1922roku został zmuszony do opuszczenia ZSRR. Szczególnie nie zgadzał się z pomijaniem roli jednostki i pozbawianiu człowieka jego osobności i osobowości wobec sprawy mas ludowych, cała ideologia sowiecka głęboko go odrzucała. Uważał komunizm za rodzaj fanatyzmu religijnego i przez to za zjawisko bardzo niebezpieczne. Jego wiara w apokatastasis korespondowała z poglądami Kierkegaarda i Szestowa, odnośnie powtórzenia lub wielkiego powrotu ( chodziło o wiarę w to, że na końcu czasów wszystko powróci do stanu pierwotnej doskonałości, do Boga, piekło zniknie.)

Zapewne oczekujecie teraz ode mnie listy lektur związanych z tym nurtem. Nie podejmuję się jej tworzyć, gdyż byłaby tak długa, że fb. zawiesiłby, z dużym prawdopodobieństwem, naszą grupę. Jestem jednak przekonana, że nawet w minionym roku, każdy z nas czytał jakąś lekturę przenikniętą myślą egzystencjalistów.

Za to, dla smaku, przytoczę wam kilka cytatów, charakterystycznych dla pisarzy i filozofów zaangażowanych w ten nurt, jak zauważycie, są one różnorodne, bo prawie każdy pisarz, czy filozof rozumiał na swój sposób egzystencję ludzką. Też miewacie przemyślenia nad ludzkim życiem, nad jego specyfiką, nad swoim losem, czujecie dramatyzm istnienia? Wygląda na to, że wszyscy jesteśmy egzystencjalistami. Zapraszam do komentowania i wrzucania tytułów książek i autorów, którzy waszym zdaniem korespondowali mniej lub bardziej świadomie z tym nurtem.

- „Aby istnieć, człowiek musi się buntować.” ( A. Camus „Człowiek zbuntowany”)
- „Trzeba walczyć w taki czy inny sposób i nie padać na kolana.” ( A. Camus „Dżuma”)
- „Człowiek jest jedynym stworzeniem, które nie godzi się być tym, czym jest.” ( A. Camus „Mit Syzyfa”)
- „Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał strachu przed śmiercią. Ale nie przez samobójstwo. Zwyciężyć to nie znaczy ustać. Móc umrzeć z podniesionym czołem, bez goryczy.” ( A. Camus „Notatki 1935-1959”)
- „Niech mi pan wierzy, że religie mylą się od chwili, kiedy zaczynają moralizować i piorunują przykazaniami. Bóg nie jest niezbędny, żeby stworzyć winę ani żeby karać. Wystarczą nasi bliźni, wspomagani przez nas samych.” ( A. Camus „Upadek”)
- „Ci, którzy kochają wszystkie kobiety, zmierzają ku abstrakcji.” ( A. Camus)
- „Być może istnieją czasy piękniejsze, ale te są nasze.” ( J-P. Sartre)
- „Człowiek jest takim, jakim jest jego działanie. Człowiek nie jest niczym innym, niż jego życie”.( J-P. Sartre)
- „Kobieta nigdy nie wie, czego chce, ale nie spocznie, dopóki celu nie osiągnie.” ( J-P. Sartre)
-„Moja wizja przyszłości jest tak precyzyjna, że gdybym miał dzieci, udusiłbym je natychmiast.” (E.Cioran „O niedogodności narodzin”)
- „Tylko jedno jest ważne: nauczyć się bycia przegranym.”(E.Cioran „O niedogodności narodzin”)
- „Zmasakrowane drzewa. Wyrastają domy. Gęby, wszędzie gęby. Człowiek rozprzestrzenia się. Człowiek jest rakiem dla ziemi.” ( E.Cioran „O niedogodności narodzin”)
- „Gdyby nie myśl o samobójstwie, dawno bym się zabił.” ( E. Cioran „Sylogizmy goryczy”)
- ” Przegrać życie to wejść w sferę poezji – bez wsparcia talentu.”( E. Cioran „Sylogizmy goryczy”)

Zuza Malinowska

czwartek, 11 stycznia 2018

Surrealizm w literaturze



Zaczęło się od Apolinaire’a, zuchwałego i egotycznego poety, nieślubnego syna polskiej szlachcianki znanego z łakomstwa i namiętności do kobiet. To on pierwszy użył słowa surrealizm (nadrealizm) w 1917 roku, choć to były tylko pierwsze akordy w tym „preludium”. Poezja Apolinaire’a, choć niewątpliwie nowoczesna i jak na swoje czasy wywrotowa i eksperymentalna w formie i treści nie stała się zaczątkiem nurtu surrealizmu w literaturze i w sztuce.
W latach dwudziestych minionego wieku, we Francji, kilku młodych artystów poczuło zew przyszłości i postanowiło stworzyć nurt, który odrzuca modernistyczne okowy. Skupieni w kręgu pisma „Litterature” w 1922 roku sformułowali pierwszy manifest, a kolejny w 1924 - jak na osoby nie przywiązujące wagi do rzeczy praktycznych mieli surrealiści dużą słabość do tworzenia manifestów ( bo było ich więcej). Autorem wszystkich był Andre Breton, towarzyszyli mu w tej grupie Louis Aragon, Philippe Soupault, Paul Eluard i Benjamin Peret, w późniejszym czasie Salvador Dali.
Jakie były założenia surrealizmu? Powstał jako bunt przeciwko futuryzmowi i modernizmowi, artyści mieli dosyć technicyzacji sztuki i fascynacji nowoczesnością, pragnęli oddechu, miejsca dla intuicji, wolnej kreacji, wizji sennych, uwolnieniu pierwotnych instynktów.
Uważali, że artystę powinny prowadzić jego marzenia, sny, przeczucia. Było w tym nawiązanie do filozofii Henri Bergsona, wtedy bardzo popularnej, która postawiła intuicję twórczą na równi z boskim zamysłem kreacji. Literatura surrealistyczna w zamyśle miała być czystą sztuką, wewnętrzną rzeczywistością artysty uzewnętrznioną na papierze.
Była subiektywnym, zamkniętym światem, w którym obowiązywały zasady autora. Pierwsze nazwisko, które od razu wiąże się z tym nurtem to Boris Vian i jego przedziwne wewnętrzne światy. W książce „Piana złudzeń” udaje mu się opowiedzieć historię nieszczęśliwej miłości na sposób który dotąd nikomu nie przyszedł do głowy. W podobnej stylistyce utrzymane są inne jego książki: „Czerwona trawa”, „Napluję na wasze groby”, „I wykończymy wszystkich obrzydliwców” i inne. Jego twórczość przypada na lata czterdzieste- pięćdziesiąte. Artyści tego nurtu często sięgają do ironii, czarnego humoru, przekazują w swoich dziełach dystans do świata. Warto zauważyć, że surrealiści mieli szczególne podejście do poezji, uważali, że powinna ona powstawać całkowicie spontanicznie, nawet jako pismo automatyczne i być niczym nie skrępowanym zapisem wewnętrznego głosu. Podobno tak właśnie swoje wiersze tworzył Paul Eluard.
Z surrealizmem trzeba też wiązać książki Tristan’a Tzara ( dostępne jedynie po francusku), Pierre’a Reverdy i Jacques Prevert. Z grupa tą sympatyzował też poeta i prozaik ( polecam jego prozę poetycką dostępną po polsku ( „Poematy prozą”, „Wybór wierszy”) Max Jacob.
Artyści surrealiści publikowali w czasopiśmie „La Revolution Surrealiste” (1924 – 1929), a później w „Le Surrealisme Au Service de la Revolution”.
W literaturze polskiej do tego nurtu można by zaliczyć twórczość Witkacego i Bruno Schulza, literaturoznawcy nazywają też okresem surrealistycznym wczesne wiersze Adama Ważyka i Aleksandra Wata.
Ten nurt, podobnie jak omawiany tydzień temu realizm magiczny trwa w sztuce ( zarówno malarstwie jak i literaturze) do dziś. Z pewnością znajdziecie wielu jego przedstawicieli, ich twórczość może wydawać się dziwaczna, hermetyczna, czasami może szokować, odrzucać, to są cechy charakterystyczne dla surrealizmu. Wszyscy oni odnoszą się do tzw. Rzeczywistości Nadrealnej - próbując dotrzeć do istoty przedmiotów, ludzi i zjawisk, pozbawiając je kontekstu, przenosząc je na całkiem inny, czasami wyimaginowany grunt. Oddają się też z pasją eksploracji sfery nieświadomości, próbując wyłowić z niej archetypy, które byłyby czytelne dla wszystkich.
Nadrealizm na początku dotyczył przede wszystkim literatury, z czasem rozszerzając się także na inne dziedziny sztuki (plastykę, film, teatr, a nawet muzykę).( Kto nie widział obrazów Dalego, czy nie słyszał o filmach Bunuela?), artyści Ci często eksperymentowali z odmiennymi stanami świadomości ( od seansów hipnozy, poprzez alkohol i narkotyki).
„Ojcowie „ surrealizmu w literaturze nie są zbyt dobrze znani w Polsce, ale być może przyjdą wam na myśl jacyś współcześni surrealiści, których czytaliście albo możecie polecić?
Fragment Pierwszego Manifestu Surrealistycznego autorstwa Andre Bretona:
„ (…) Droga wyobraźnio, najbardziej w tobie kocham to, że nie przebaczasz.
Tylko słowo wolność potrafi mnie jeszcze porwać. Sądzę, że to słowo mogłoby bez końca podniecać stary fanatyzm ludzki. Niewątpliwie odpowiada ono moim jedynym uzasadnionym aspiracjom. Trzeba przyznać, że wśród tylu niedoli, jakie nam przypadają w dziedzictwie, pozostała nam przecież największa wolność myśli. Od nas zależy, aby nie była skąpo dawkowana. Sprowadzić wyobraźnię do stanu niewoli, choćby nawet szło o to, co z grubsza nazywają szczęściem, to znaczy sprzeniewierzyć się poczuciu najwyższej sprawiedliwości, jakiej szukamy w głębi siebie. Tylko wyobraźnia powiadamia mnie o tym, co być może, a to wystarczy, aby złagodzić okrutny zakaz; wystarczy również, abym się na nią zdał bez obawy pomyłki (jak gdyby można było mylić się jeszcze bardziej). Gdzie wyobraźnia staje się niegodziwa i gdzie się kończy duchowe bezpieczeństwo? Czy ewentualność zbłądzenia nie jest raczej korzystną możliwością duchową?

Pozostaje obłęd, jak trafnie ktoś powiedział: "obłęd, który zamykają". Taki albo inny... W gruncie rzeczy każdy wie doskonale, że wariaci są internowani z powodu pewnych, nielicznych aktów pod względem prawnym nagannych i, gdyby nie to, ich wolność (to co z ich wolności dostrzegamy) nie byłaby kwestionowana. Gotów jestem przyznać, że w pewnej mierze są ofiarami własnej wyobraźni, mianowicie w tym sensie, że wyobraźnia pobudza ich do lekceważenia reguł, poza którymi rodzaj ludzki czuje się zagrożony, o czym wie każdy człowiek, bo każdy z oddzielna gorzko za tę wiedzę płaci. Ale głęboka obojętność, z jaką przyjmują wszelką krytykę pod swoim adresem jako też i nakładane na nich rozmaite kary, nasuwa domysł, że czerpią wielką pokrzepiającą siłę ze swojej wyobraźni; widocznie jest im na tyle dobrze ze swoim obłędem, aby ostatecznie pogodzić się z tym, że poza nimi nikt go nie ceni. I rzeczywiście halucynacje, iluzje i tak dalej - bywają niemałym źródłem rozkoszy. Doświadczają tego nawet najlepiej uregulowane konstytucje zmysłowe i jestem pewien, że mógłbym przez wiele wieczorów oswajać tę śliczną dłoń kobiecą, która pozwala sobie na ciekawe wybryki na ostatnich stronach Inteligencji Taine'a. Mógłbym spędzić życie na zachęcaniu wariatów do zwierzeń. Są to ludzie nieposzlakowanej uczciwości, których prostoduszność może się równać tylko z moją. Dla odkrycia Ameryki trzeba było, ażeby Kolumb wybrał się w drogę z kupą wariatów. I spójrzcie, jak to wariactwo wcieliło się w życie i trwa po dzień dzisiejszy.
Strach przed obłędem nie zmusi nas do zatrzymania sztandaru wyobraźni w połowie masztu.
Trzeba postawić w stan oskarżenia postawę realistyczną, podobnie jak postawiliśmy tutaj - materialistyczną. Ta druga zresztą, bardziej poetycka od realistycznej, implikuje wprawdzie potworną pychę człowieka, ale nie jego powtórny i jeszcze większy upadek. Trzeba w niej widzieć przede wszystkim ożywczą reakcję na niektóre żałosne tendencje spirytualizmu. I wreszcie - ta postawa nie staje na przeszkodzie pewnemu podniesieniu myśli. (...)”
Na górze obraz „ Geopolityczne dziecko” Salvador’a Dali

Zuza Malinowska

czwartek, 4 stycznia 2018

Złota Trójka odc.1


W „Meandrach klasyki” następują pewne zmiany. W cyklu „trzy” będę zamieszczał krótkie recenzje trzech utworów.
Tarjei Vesaas „Pałac lodowy”(1963)
Pisarz norweski tworzył specyficzne powieści. Bohaterowie jego utworów to ludzie nadwrażliwi, pozostający pod urokiem przemian zachodzących w przyrodzie.
„Pałac lodowy”. Do klasy Siss przybywa nowa dziewczynka. Unn, która po śmierci mamy zamieszkała u krewnych jest cichą, spokojną osobą. Dziewczynki spotykają się wieczorem w domu Unn. Jest to jedyny wieczór spędzony razem. Nawiązuje się między nimi tajemna więź.
Zapraszam do przeczytania tej pięknej historii.
Powieści Vesaasa to magia dnia codziennego, magia życia, magia bycia z kimś.
Witold Leszczyński nakręcił film według "Ptaków" T. Vesaasa - "Żywot Mateusza". Piękną rolę zagrał tam Franciszek Pieczka.
Georges Simenon „Śmierć Belli”(1953)
Francuski klasyk powieści kryminalnej napisał kilka powieści obyczajowych. Powyższy utwór zaliczany jest do kryminałów, ale czy powieść mieści się w tym gatunku?
Spencer Ashby i Christine Ashby to osoby tragedii.
Bella jest córką przyjaciółki Christine. 
Bella zamieszkuje u Spencera i Christine.
Spencer pracuje w piwnicy swojego domu, wchodzi na piętro i znajduje nieżywą Bellę.
Do dalszego ciągu zapraszam.
Powieść przynosi zaskakującą pointę.
John Updike „S.”(1988)
Trzynasta powieść Johna Updike'a. Bohaterką jest Sara Worth, czterdziestodwuletnia poszukiwaczka doznań duchowych. Sara jedzie na zachód Stanów Zjednoczonych i przyłącza się do komuny. Poszukiwania zbawienia, uwolnienia od złudzeń, trud poszukiwania własnego ego są przedstawiane w listach do rodziny i znajomych. Sara chce żyć „na nowo”. Czy jej się to uda?
Powieść zawiera dużą dawkę humoru, a losy Sary pokazują nam jak łatwo możemy w życiu błądzić.
Tarjei Vesaas, Georges Simenon, John Updike - warto ich czytać.
Dlaczego wybrałem te trzy powieści?
Vesaas - wrażliwość, wydobywanie magii ze zwyczajnych zdarzeń.
Simenon - bardzo dobry portret psychologiczny.
Updike - humor i szaleństwa bohaterki.

Marek Błachowski

Realizm magiczny - Wyobraźmy sobie świat


Mało kto nie słyszał o nurcie realizmu magicznego w literaturze. Ale czy wiecie, że ta nazwa pierwotnie – w latach dwudziestych poprzedniego stulecia przypisana była do tendencji panującej w malarstwie? Estetyka tych obrazów była szczególna, z jednej strony wprost hiperrealistyczna, a z drugiej można było doszukać się w nich jakiegoś wrażenia przesunięcia percepcji, jak we śnie. Jakby na krawędzi ostre kontury rozmywały się, wchodziły w inny nierzeczywisty wymiar. Realizm magiczny był artystyczną odpowiedzią na ekspresjonizm, który niebezpiecznie relatywizował obiekt przedstawiony. W realizmie magicznym skupienie na obiekcie przechodzi wprost w warstwę mistyczną, nic nie tracąc ze swojej adekwatności do rzeczywistości. Przedstawicielami malarstwa nurtu realizmu magicznego byli między innymi: Ivan Le Lorraine Albright, Paul Cadmus, George Tooker.
W Niemczech w latach 20-30 poprzedniego stulecia ten nurt nazywany była Nowa Rzeczywistość. W Polsce przedstawicielką tego nurtu była malarka Zofia Stryjeńska.
Współcześnie za realistów magicznych uważa się Karola Bąka, Zdzisława Beksińskiego, Jacka Yerkę, Tomasza Sętowskiego i Jacka Lipowczana, ale nurt ten nabrał nowych walorów i odszedł od swoich cech sprzed wojny w kierunku fantastyki.
Nazwa realizm magiczny została zaszczepiona na grunt literacki dużo później, bo w latach sześćdziesiątych XX-ego wieku. Jako cechy charakterystyczne tego nurtu, odnoszącego się do estetyki de facto, można wymienić obrazowanie świata realistycznego przeplatające się ze światem wyobraźni, pojawianie się magii, nadnaturalnych sił, częste nawiązania do baśni, mitów, lokalnych opowieści, podań ludowych, zaburzona alogiczna chronologia.
Czasami autorzy tego nurtu prowadzą akcje równolegle w kilku światach, czasami jedynie odnoszą się do innych rzeczywistości ( np. świat zmarłych, świat lokalnych duchów, równoległe życie bohaterów). W książkach zaliczanych do tego trendu mogą wystąpić wszystkie te cechy, o których wspomniałam, lub niektóre z nich.
Podział ten jest tematem dyskusji od wielu, wielu lat, jedni umieszczają w tym nurcie Bułhakowa, inni twierdzą, że to nieporozumienie chcą widzieć jako jego przedstawicieli wyłącznie autorów iberoamerykańskich. Sama przytoczona powyżej definicja nie wyklucza autorów europejskich z grona „magicznych realistów”. Powiem więcej, wciąż powstają nowe dzieła sytuujące się w tym nurcie. Ten nurt jest nadal popularny, zarówno wśród czytelników jak i pisarzy.
Gdybym zapytała o najbardziej znane książki realizmu magicznego każdy za pewne wymieniłby „Sto lat samotności” G. G. Marqueza czy wspaniałe legendy Gwatemalskie M. Asturiasa, „Najczystsza kraina powietrza” C. Fuentesa, czy „Plugawego ptaka nocy” J. Donoso.
To jednak nie jest wcale takie proste, które książki zaklasyfikować do tego nurtu, a które nie, jak już wspomniałam jedni gotowi są widzieć w twórczości Cortazara estetykę realizmu magicznego inni oburzają się na tę niedorzeczność. Dyskusje dzielą nie tylko czytelników, ale i krytyków. Sam nurt tak chętnie sięgający do świata snów wydaje się wymykać twardym i precyzyjnym definicjom.
Niektórzy nazywają je baśniami dla dorosłych, inni krytykują zarzucając im subiektywizm i infantylizm, czy animizm w przedstawianiu świata.
Prozę tego nurtu cechuje duża malarskość opisów, metafory, czasem iście poetycki język, budowanie baśniowych wizji w wyobraźni czytelnika. A oniryczność sprawia, że czytający może czuć niepokój uwiedziony do magicznego świata, niepokój wynikający z nagłej wątpliwości która z tych rzeczywistości istnieje realnie, jego rzeczywistość, czy rzeczywistość opowieści?
Jak wspomniałam powyżej w Ameryce Środkowej i Południowej znajdziemy wielu pisarzy sympatyzujących z tym nurtem ( Marquez, Fuentes, Donoso, Asturias, Borges), jednakże w literaturze europejskiej był on równie popularny. Jako przedstawicieli wymienia się w źródłach
F. Kafkę ( choć dyskutowałabym, z tym wyborem), G. Grassa, M. Bułhakowa, S. Rushdiego.
Co warto zauważyć, wymienieni autorzy pisali dzieła różnorodne i nie każde z nich można zakwalifikować do omawianego dziś przeze mnie nurtu. Zatem warto zaznaczyć, że nie tyle autorzy, co konkretne ich dzieła należą do realizmu magicznego.
Ponieważ trudno określić wyraźną linie demarkacyjną dzielącą dzieła realizmu magicznego od dzieł wyraźnie fantastycznych czy tych jedynie fantazje bogato wykorzystujących, od lat przy winie, a może raczej winach trwa dyskusja nad tym, jakie dzieła mieszczą się, a jakie nie mieszczą, w tym nurcie i czy Vonnegut albo Jonathan Carroll to jeszcze realizm magiczny czy już literatura fantastyczna? Nie rozstrzygniemy tego dzisiaj, ale podsuwam Wam temat do rozmowy, w miłym oczytanym towarzystwie, z winem lub bez.
Zainteresowanym powiem, że Wikipedia podaje taką oto listę sztandarowych dzieł tego nurtu:
Jacques Stephen Alexis – Realizm magiczny Haitańczyków (Realisme Merveilleux des Haitiens)
Isabel Allende – Dom dusz (La casa de los espíritus), Opowieści Ewy Luny (Cuentos de Eva Luna)
Miguel Ángel Asturias – Legendy gwatemalskie, Ludzie z kukurydzy (Hombres de maíz), Pewna mulatka, Pan Prezydent (El Señor Presidente)
Wacław Kostek-Biernacki – Straszny gość
Michaił Bułhakow – Mistrz i Małgorzata (Мастер и Маргарита)
Italo Calvino – Niewidoczne miasta (Le città invisibili)
Peter Carey – Illywhacker (Illywhacker)
Alejo Carpentier – Eksplozja w katedrze, Królestwo z tego świata (El reino de este mundo), Podróż do źródeł czasu (Los pasos perdidos)
Angela Carter – Magiczny sklep z zabawkami (The Magic Toyshop)
Julio Cortázar – Gra w klasy (Rayuela)
Michael Crummey – Dostatek (Galore)
José Donoso – Plugawy ptak nocy (El obsceno pájaro de la noche)
Ralph Ellison – Niewidzialny człowiek (Invisible Man)
Laura Esquivel – Przepiórki w płatkach róży (Como agua para chocolate)
Janet Frame – The Carpathians (The Carpathians)
Carlos Fuentes – Śmierć Artemia Cruz (La muerte de Artemio Cruz)
Sara Gallardo – Styczeń (Enero)
Gabriel García Márquez – Sto lat samotności (Cien años de soledad), Jesień patriarchy (El otoño del patriarca), Szarańcza (La hojarasca)
Günter Grass – Blaszany bębenek (Die Blechtrommel)
Hans Henny Jahn – The Shoreless River (Fluss ohne Ufer)
William Kennedy – Ironweed
Thomas King – Truth and Bright Water
Milan Kundera – Księga śmiechu i zapomnienia (The Book of Laughter and Forgetting)
Ben Okri – Droga bez dna (The Famished Road)
Juan Rulfo – Pedro Páramo (Pedro Páramo)
Salman Rushdie – Dzieci północy (Midnight's Children)
José Saramago- Baltasar i Blimunda (Memorial do Convento)
Michel Tournier – Król Olch (Le Roi des Aulnes)
Jeanette Winterson – Płeć wiśni (Sexing the Cherry)
Alexi Zentner – Dotyk (Touch)
( obraz na górze autorstwa przedstawicielki Nowej Rzeczywistości - Anity Rée)

Zuza Malinowska

Podsumowanie czytelnicze roku 2019

Zamknęłam rok 2019, przeczytałam w nim 63 książki wliczając tomy poetyckie. Wynik zadowalający choć nie wybitny.  Jest kilkanaście książ...