Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sudańska literatura. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sudańska literatura. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 11 października 2018

At-Tajjib Sahil – „Sezon migracji na północ”



To druga książka tego autora, którą czytam w tym roku. Ekscytująca, tajemnicza, pyszna. Ta książka ma w sobie wszystko to co lubię w powieściach. Trzyma w napięciu, kusi i niepokoi. Narrator wraca po siedmiu latach studiów w Anglii do rodzinnej wioski w Sudanie. W tym spokojnym miejscu pojawia się nowy mieszkaniec, który zyskuje powszechną sympatię i uznanie, mimo że obcy nie są tam mile widziani. Tak poznajemy Mustafę - który w zasadzie jest prawdziwym bohaterem tej książki. Mustafę będącym w pewnym sensie alter ego narratora. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, powiem tylko, że to książka której nie mogłam przestać czytać, tak bardzo mnie wciągnęła. Tajemnica, która otacza Mustafę, a którą gorąco pragnie rozwikłać narrator, ma w sobie coś z wiru, który unosi tak dalece, że już pod koniec książki tożsamość narratora i Mustafy zaczęła mi się zlewać i przenikać- jeśli to był zabieg celowy autor jest geniuszem. To pod względem formalnym literatura na najwyższym poziomie. Ośmielę się nawet napisać, że to najlepsza książka, którą czytałam w tym roku, gdyby to ode mnie zależało przyznałabym At- Tajjibowi Sahilowi za tę książkę Nobla.
Wiem, brzmi to jak poważna egzaltacja - bo nią jest - uległam tej egzaltacji za sprawą tekstu, napięcia, erotyzmu dawkowanego ze smakiem i umiarem, i tajemnicy, która pozostaje w czytelniku nawet po zamknięciu książki. Dodam tylko, że powieść ta zostałam napisana w 1966 roku i wywołała wielki skandal w Sudanie, okrzyknięto autora kosmopolitą i propagatorem pornografii, odsądzano od czci wiary. Wbrew narzucającym się skojarzeniom to nie jest książka o emigrantach ( może w pewnym sensie...)  i nawet okładkę uważam za zupełnie chybioną ( jak przypuszczam ilustrator nie czytał powieści). Jak to bywa w przypadku książek wielkich trudno jest o niej pisać, dlatego przytłoczona nieadekwatnością moich wypocin wobec dzieła „ Sezon migracji na północ”, zakończę.
Jeśli czytać, to tylko takie książki. Szaleńczo polecam!

sobota, 22 września 2018

At- Tajjib Salih - „Wesele Zajna”



Autor jest przedstawicielem literatury sudańskiej, zapewne niewiele wiecie o literaturze Sudanu, podobnie jak ja. Historia opowieści na tym obszarze, to głównie tradycja ustna, ciągle jeszcze obecna gdzieniegdzie, tradycja opowiadaczy, bajarzy – nazywanych Rawi. At – Tajjib Salih jest wykształconym na zachodzie Sudańczykiem, jego powieści powstawały głównie w czasie jego licznych podróży, ojciec pisarza by wyznawcą Sufi, mistycznego odłamu Islamu, dalekiego od fundamentalizmu, a nastawionego na osobisty kontakt z Bogiem.

„Wesele Zajna” to minipowieść, albo nieco dłuższe opowiadanie. Pozostawiło we mnie wielki niedosyt, poczułam się jak gość poczęstowany wschodnim smakołykiem, którego było tak mało, że ledwie poczuwszy wyborny smak musi już o nim zapomnieć. 
To historia pewnej wioski, losy jego mieszkańców, ich nadzieje, wierzenia mieszają się w książce jak wielość składników w orientalnej potrawie. Jest aromatycznie i pysznie, tytułowy Zajn, wioskowy dziwak i „święty człowiek”, obdarzony specjalnymi błogosławieństwami jest jednocześnie lubiany i pogardzany. Wybranie Zajna przez Boga jest bezpośrednie i widoczne gołym okiem dla każdego, w opozycji do imama, który jest kształcony na kapłana, ale nie posiada charyzmy, a jego oddanie Bogu jest tylko formalne i wynika z profesji.

Tytułowe wesele staje się wydarzeniem elektryzującym całą społeczność. Przy tej okazji wychodzą na światło dzienne opowieści o mieszkańcach, relacje między nimi, wszystko w egzotycznym, dla mnie Europejki, sufickim duchu.
Książka liczy 91 stron i trudno coś o niej opowiedzieć, nie zdradzając fabuły. Nie do końca rozumiem, dlaczego Wydawnictwo Smak Słowa i tłumaczka Jolanta Kozłowska klasyfikują ją jako przykład realizmu magicznego, nie zobaczyłam tam niczego nadprzyrodzonego. Niezwykła siła Zajnego, konsekwencje jego błogosławieństw, wszystko to wydało mi się naturalne w konwencji hagiograficznej, która jest typowa dla opowieści sufickich. Realizm magiczny jest dla mnie też w szczególny sposób efektem celowych zabiegów wyobraźni autora, a tym razem miałam poczucie naturalności tej opowieści, jej zwyczajności, bo opowieści o świętych, czy błogosławionych przecież pełne są cudów, ale nikt nie nazywa ich magicznymi, wszakże wynikają z natury ich bohatera.
Gorąco polecam tę lekturę, to prawdziwy przysmak.

Podsumowanie czytelnicze roku 2019

Zamknęłam rok 2019, przeczytałam w nim 63 książki wliczając tomy poetyckie. Wynik zadowalający choć nie wybitny.  Jest kilkanaście książ...