czwartek, 12 października 2017

Konstantyn P.Kawafis (Cavafy)


Konstantyn P. Cavafy (Kawafis), urodzony w Aleksandrii w Egipcie, w 1863 r. ( w tym czasie te tereny były grecka kolonią) - grecki poeta, twórca parnasizmu i symbolizmu, silnie inspirujący się antykiem, oryginalny i ekstrawagancki poprzez swoje wycofanie ze świata. 
Był dziewiątym i ostatnim synem swoich rodziców pochodzących z Konstantynopola. Jego ojciec opuścił Grecję jako młodzieniec, aby dołączyć do starszego brata który mieszkał w Anglii, gdzie obaj pracowali w greckich firmach w Manchesterze, Londynie i Liverpoolu. W 1846 roku wrócili do Londynu, a trzy lata później założyli firmę Bracia Cavafy, firmę zajmującą się eksportem i eksportem i produkcją tkanin bawełnianych. W 1894 roku Petros ( ojciec poety) odwiedził Konstantynopol i poślubił tam Hariklię, córkę handlarza diamentami (miała wtedy czternaście lat). Zostawił ją w domu matki i wrócił w następnym roku, aby przyprowadzić ją i jej nowo narodzonego syna do Anglii. W sierpniu tego roku (1850) Petros uzyskał obywatelstwo brytyjskie, a on i jego rodzina spędzili kilka następnych lat w Liverpoolu. Później rodzina Kawafisów przeniosła się do Aleksandrii. Petros zmarł w 1870 roku, pozostawiając rodzinę nie najlepiej zabezpieczoną finansowo. Hariklia i jej synowie wrócili do Anglii. Najstarszy syn, George, został kierownikiem firmy rodzinnej w Londynie, a drugim syn, Petros, menedżerem w Liverpoolu. Ich niedoświadczenie spowodowało upadek rodzinnej fortuny. Zaniedbania George'a w dużej mierze przyczyniły się do likwidacji firmy w 1879 roku, a Petrosowi udało się utracić prywatne dziedzictwo przez nieostrożne spekulacje. 
Z wyjątkiem George, który pozostał w Londynie, cała rodzina wrróciła do życia w ubóstwie w Aleksandrii. Konstantin wychowywał się początkowo w Londynie, później mieszkał w Egipcie z matką, aż do jej śmierci w 1899 r. Poeta miał niewiele doświadczeń miłosnych i wszystkie one odcisnęło ważne piętno na jego twórczości. W jego osobistych notatkach - w dużej mierze niepublikowanych - ujawnia, że był prześladowany do czterdziestego roku życia poprzez swoje preferencje homoseksualne, dręczyło go poczucie winy z tego powodu ( mieszkał w końcu ze swoją religijną matką i sam czuł się głęboko wierzącym chrześcijaninem), sam siebie piętnował za autoerotyzm. Jego jedyna poważna intymna przyjaźń, łączyła go z Aleksandrem Singopoulosem, którą Kawafis rozpoczął na dziesięć lat przed śmiercią, to znaczy, gdy poeta miał sześćdziesiąt lat.
Konstantin Kawafis był osobą bardzo skromną i pełną niewiary we własny talent, nigdy nie zdecydował się sprzedawać wierszy w ciągu swojego życia; jego sposobem rozpowszechniania poezji było przekazanie jej przyjaciołom i krewnym, sam wydawał swoje wiersze w broszurowych wydaniach. Był bardzo krytyczny wobec siebie i wielokrotnie przerabiał swoje utwory.
W późniejszych latach Konstantin utrzymywał kilka ważnych relacji literackich, w tym z dwudziestoletnim znajomym E.M. Forster’em. Kilkuz tych, którzy zdołali się z nim spotkać, donoszą, że Cavafy – bo tak podpisywał swoje wiersze pisane po angielsku, był nie tylko przyjmującym gospodarzem, ale miał fascynującą umiejętność plotkowania o historycznych postaciach z odległej przeszłości, aby mogły one wydawać się zupełnie bliskie i znajome, wspominali miejsce w Aleksandrii tuż pod balkonem na drugim piętrze poety. Jednak mimo całej swojej sławy w Wielkiej Brytanii ( jednak większość wierszy napisał po angielsku), Kawafis pozostawał praktycznie nieznany w Grecji.
Pierwsze zebrane wydanie jego wierszy nastąpiło już po jego śmierci w 1935 r. Po ich publikacji ( która stała się szeroko omawianym faktem kulturowym) zyskał sławę zarówno w Grecji jak i w całej Europie, środowiska literackie uznały go za najbardziej oryginalnego i wpływowego greckiego poety tego stulecia.
Uznano jego odmowę wejścia na rynek wydawniczy nawet w celu pozyskania prestiżu za przejaw konsekwencji w jego geniuszu. Kawafis jest najsłynniejszym nowożytnym greckim poetą, który na stałe wszedł do kanonu klasyki. Jego delikatność, ale skromna forma wyrazu, unikanie rozbudowanych metafor, zbędnych ozdobników, ekspresja do dziś sprawiają, że z przejęciem czytam jego wiersze. Był mocno osadzony w filozofii i sztuce epoki w której tworzył, modernizm, ekspresjonizm, typowa dla okresu początku dwudziestego stulecia niepewność przyszłości.
Oto próbka jego talentu, niech wam posłuży ku inspiracji do samodzielnych poszukiwań.
Polecam też artykuł autora nowego tłumaczenia poety z Aleksandrii:
http://czaskultury.pl/czytanki/podroz-od-slowa-do-slowa/
Głosy
Wymarzone, ukochane głosy
tych, co umarli, albo tych, co dla nas
tak są straceni, jak umarli.
Czasem do nas przemawiają w snach
czasem je w zadumaniu słyszy umysł.
A z ich brzmieniem powraca na chwilę
dźwięki najpierwszej naszego życia poezji,
jak muzyka, która nocą, gdzieś w dali, dogasa.
***
Wracaj
Wracaj często i zagarniaj mnie,
uczucie, które kocham, wracaj i mnie zagarniaj -
gdy się roznieca w ciele pamięć
i we krwi pulsuje dawne pragnienie,
gdy wargi i skóra pamiętają,
a rękom się zdaje,że dotykają znów.
Wracaj często i mnie zagarniaj w nocy,
gdy wargi i skóra pamiętają…
***
Dusze starych ludzi
W starych, obszarpanych ciałach
siedzą starców dusze.
Jakże smutne są te nędzarki
i jak im ciąży nieszczęsne życie, które wloką.
Jak drżą, by go nie stracić, jakże je kochają,
oszołomione, rozdwojone w sobie
dusze, które siedzą — komiczne i tragiczne —
w swoich skórach, łachmanach.
***
Stary człowiek
W głębi kawiarni pełnej kolorów i krzyku
jakiś cichy staruszek usiadł przy stoliku.
Czyta gazetę. Nikt go do siebie nie prosi.
Osnuty swą starością wzgardzoną i marną,
myśli o tym, jak mało barw życia zagarnął,
kiedy miał siłę, bystrość, urodę młodości.
Bardzo już się postarzał — dobrze to poznaje.
A pora, gdy był młody, tak mu się wydaje
jakby wczoraj. O, jakże to szybko zleciało!
Wspomina, jak niemądrze Roztropności słuchał,
kiedy mu ta oszustka szeptała do ucha:
„Poczekaj jeszcze jutra — czasu masz niemało."
Pragnienia odepchnięte, radości zniszczone,
poświęcone rozkosze, lata utracone
szydzą teraz okrutnie z przezorności marnej.
...Nad samotnym stolikiem siwą głowę schylił,
zmęczony rozmyślaniem smutnym. I po chwili
już zasypia staruszek na środku kawiarni.

***
Mury
Nie myśląc, co mi czynią, bez wstydu i litości
zbudowali dokoła mnie mury wysokie, wielkie.
I teraz siedzę tu, i męczę się w beznadziejności,
i o niczym już innym nie myśli umysł żarty przez mękę
Kiedy wznosili mury, czemuż byłem uległy?
Przecież miałem tam w świecie do zrobienia tak wiele.
Lecz żadne głosy murarzy do uszu mych nie dobiegły.
Nie uchwyciłem tej chwili, gdy mnie od świata odcięli.



Zuza Malinowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podsumowanie czytelnicze roku 2019

Zamknęłam rok 2019, przeczytałam w nim 63 książki wliczając tomy poetyckie. Wynik zadowalający choć nie wybitny.  Jest kilkanaście książ...