poniedziałek, 2 lipca 2018

Evžen Boček – „ Ostatnia arystokratka”


Czeski film - kojarzycie to określenie? Taka właśnie jest ta książka. Nie wiadomo o co chodzi, jakby chodziło w zasadzie o nic. Splot zabawnych zdarzeń opowiedzianych z humorem przez narratorkę Marię Kostkę ( dotychczas Amerykankę), która wraz z rodzicami wraca do Czech, gdzie jej ojciec  ( dotychczas profesor literatury- obecnie hrabia) odziedziczył zamek po swoich arystokratycznych przodkach.
Początkowo ta groteska mnie śmieszyła, cały czas czekałam na ten główny wątek, rdzeń książki, na to „coś”, ale tam nic nie ma… akcja snuje się jak duch po zamczysku.
„Ostatnia arystokratka” wydaje się zabawna, choć w pewnym momencie ten humor przestaje bawić i zaczyna nużyć  ta opowiastka, która liczy 250 stron.  Mnie ta lektura rozczarowała, choć lubię tematykę związaną z szlachtą, arystokracją, jestem trochę szlacheckim snobem - ale i ta tematyka  w „Ostatniej arystokratki” mnie zawiodła.
Naprawdę nie wiem co napisać o tej książce - zawiera ona perypetie amerykańskich Czechów w nowo odzyskanym zamku, problemy materialne, personalne, przerost ambicji, nieszczęśliwe sploty wypadków, a przede wszystkim autor skupia się na próbie przywrócenia zamkowi i rodzinie dawnej świetności przy pomocy rezolutnej pani Milady, która ma szósty zmysł marketingowy i spore doświadczenie.  Temat wydaje się ciekawy, mogę sobie wyobrazić jak należałoby go rozbudować by stał się pociągający, mocny, by czytało się z zapartym tchem. Tę książkę czyta się jak zbiór żartów- niby śmieszne, ale nie fascynuje. Doczytałam do końca tylko z przyzwoitości.
Nie polecam, nawet Czechofilom. Szkoda czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podsumowanie czytelnicze roku 2019

Zamknęłam rok 2019, przeczytałam w nim 63 książki wliczając tomy poetyckie. Wynik zadowalający choć nie wybitny.  Jest kilkanaście książ...