czwartek, 12 kwietnia 2018

Ota Pavel - "Śmierć pięknych saren. Jak spotkałem się z rybami."




Zakochałam się. Może znacie to uczucie, kiedy jakaś książka przemawia wprost do waszej duszy i porusza najczulsze struny? Tak właśnie zareagowałam na prozę Pavela, nie tylko na to jak pisze i o czym pisze, może przede wszystkim na niego, jego sposób widzenia świata, podejście do życia, wspaniałe poczucie humoru. O tej książce pisano już wiele. Dałam się na nią złapać jak wygłodzona ryba na haczyk, choć na biurku mam stos książek czekających na swoją kolej. I nigdy nie przyszło by mi na myśl, że mogę z taką pasją czytać o wędkowaniu, bo ten temat w obu sporych opowieściach ( książka składa się z dwóch części) wydaje się być bardzo ważny. Znalazłam tam wiele innych tematów- wojnę, Czechy- o których mało wiem, a wreszcie opowiadania o ludziach, tych najbliższych Pavelowi ( tatusiu, braciach, mamie, znajomych i nie znajomych), zwierzętach- dzikich i oswojonych.
Jestem zbieraczem pięknych opowieści i każdy tak wprawny gawędziarz jak Pavel może mnie uwieść. Mocno przeżyłam tę książkę i choć czytałam ją na czytniku, od razu po skończeniu kupiłam ją przez internet, by móc wielokrotnie do niej wracać, by była ze mną przez lata. Kupiłam jeszcze dwie inne książki Pavela, bo jestem pewna, że o czymkolwiek by nie opowiadał, ja chcę tego słuchać. Sama postać autora jest piękna i tragiczna, z pochodzenia Żyd- przede wojną nosił nazwisko Popper – miał zaledwie dziewięć lat, kiedy rozpoczęła się wojna. Został z mamą na czeskiej prowincji, a jego ojciec i bracia trafili do obozów koncentracyjnych.
Ale nie łudźmy się, koszmar wojny dotknął i jego, opisuje to w „Śmierci pięknych saren” w sposób którym mnie ujął - bez użalania się nad sobą, bez obwiniania kogokolwiek, z łagodnością zaprawioną smutkiem, z dystansem do siebie. Obie opowieści są efektem terapii, to psycholog polecił Pavlowi spisać wspomnienia dzieciństwa i młodości, kiedy ten przebywał w szpitalu psychiatrycznym. Można znaleźć o tym wzmiankę w epilogu. Był sprawozdawcą sportowym i dziennikarzem. Zmarł w wieku 43 lat, zbyt wcześnie by wiele napisać, nad czym boleję. Mam zamiar w najbliższym czasie przeczytać jego dwie książki „ Jak tata przemierzył Afrykę” ( wydaną po jego śmierci) i „Bajka o Raszce”.
Gorąco polecam tę książkę wszystkim wrażliwcom i miłośnikom natury, no i wędkarzom!

10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podsumowanie czytelnicze roku 2019

Zamknęłam rok 2019, przeczytałam w nim 63 książki wliczając tomy poetyckie. Wynik zadowalający choć nie wybitny.  Jest kilkanaście książ...