piątek, 24 sierpnia 2018

Wojciech Kuczok - „Spiski. Przygody tatrzańskie”



Niełatwym orzechem do zgryzienia jest napisanie czegoś o „Spiskach”, ta książka ma w sobie coś z biesiadowania z Góralami. Mocna, gęsta, prawdziwa, że aż w krzyżu boli, o Tatrach, tatrzańskich bajdach, o Góralach i Góralkach, ale napisana przez cepra ze Śląska. Cepra – nie cepra - bo prawie Górala przez zasiedzenie, a raczej zachodzenie, po góralskich ścieżkach. Taka biesiada na długo pozostaje w pamięci, a kiedy się siądzie pospołu z gazdami i gaździnami nie można się już wywinąć od uczestnictwa. Ta książka wciąga!

„Spiski” zaczynają się od pierwszych góralskich wakacji w 1982 roku, roku wielkiego piłkarskiego tryumfu Polaków na Mundialu w Hiszpanii. Główny bohater ma wtedy zaledwie kilka lat i podejmuje się trudnej misji nauczenia góralskich dzieciaków gry w piłkę nożną. Sprawa jest wielce utrudniona, bo większość z chłopców na co dzień biega w obciętych gumiakach, a o trampkach nikt nawet nie słyszał. A do tego dochodzi problem nierówności terenu… bo jak tu grać, gdy jedna połowa boiska jest z górki, a druga pod górę?
Brzmi zabawnie? Cała książka pisana z perspektywy dorastającego narratora jest usiana śmiesznymi historiami, o misiołakach łasych na przeterminowane dziewice, o tatusiu- Płanetniku, którego malkontenctwo na wieś sprowadza zarazę krów, o wielkiej miłości Felusi i Józka i wiele wiele innych. Czyta się z prawdziwą przyjemnością, jeśli ktoś dodatkowo zna te okolice, albo, tak jak ja ma w rodzinie Górali, to wie jak bardzo obraz Podhala odmalowany przez Kuczoka jest prawdziwy.  Religijność podniesiona na wyżyny absurdu kontra prosta zasada: oko za oko. Homofobia obok ksenofobii, przyprawiona specyficzną „moralnością”. Góry są Górali, a ceprom nic do tego.
Znajdziemy w „Spiskach” oprócz ciekawych opowieści esencję góralskości opisaną prosto, przaśnie i z humorem. I zmysłowo, bo Kuczok nie stroni od sensualnych opisów, od budowania głodu, ale tego nisko sytuowanego, z podbrzusza. Główny bohater całą książkę idzie do celu (w międzyczasie kończąc liczne kursy wspinaczki i przemierzając Tatary w wzdłuż i wszerz), a cel ten Kuczok opisuje geograficznie, po góralsku, tak:

„Przez Opalone, dalej poprzez Niżne Stanikowe Siodło ku Gładkiej Przełęczy, skąd zmyślnie wdrapał się na sam Czubik, a potem obniżył się ku Pysznej Polanie, krążąc wokół Małej Łąki, przedzierając się przez Mechy, osiągnął Kudłatą Grańkę, gdzie zatrzymał się dłużej, by przygotować szturm poprzez Ciemnosmreczyńską Dolinę aż po Głaźne Wrótka, za którymi w Dolinie Ku Dziurze, ukryty w Mokrym Źlebie, zlokalizował otwór Ptasiej Studni (...)”


Chybajta ku mie - bedziem cytać!

Serdecznie polecam lekturę „Spisków” Kuczoka!
Hej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podsumowanie czytelnicze roku 2019

Zamknęłam rok 2019, przeczytałam w nim 63 książki wliczając tomy poetyckie. Wynik zadowalający choć nie wybitny.  Jest kilkanaście książ...