środa, 15 sierpnia 2018

Radka Denemarkova - „Przyczynek do historii radości”



W ubiegłą sobotę na Plenerze Czytelniczym - będącym także czymś w rodzaju małego targu książek zakupiłam dwie książki czeskich autorów. Pierwsza z nich nosi tytuł „Przyczynek do historii radości” i właśnie skończyłam są czytać. Autorka, mimo że popularna w Czechach, nagrodzona trzykrotnie prestiżową czeską nagrodą literacką Magnesia Litera, nie była mi znana.  Sięgnęłam po „Przyczynek do historii radości” zachęcona opowieścią pani z wydawnictwa Amaltea. Moje pierwsze wrażenie było takie, że oto mam w rękach kryminał, który traktuje o jakiejś grubszej aferze. Skończywszy nie nazwałabym książki Denemarkovej kryminałem, choć grubsza afera w niej występuje.
Głównymi bohaterkami są trzy starsze panie, inteligentne, błyskotliwe, kobiety majętne i mające na koncie liczne sukcesy w dziedzinach, którymi się zajmują. Diana, Brigit i Erica są jak trzy Mojry- przędą los, zmieniają go, ratują albo skazują na śmierć. A do tego są jaskółkami. Cała książka – zwłaszcza wątek wspomnianych staruszek jest pełen analogii i wiedzy o ptakach, najróżniejszych. Bo kobiety są jak ptaki.  Te bezbronne jak wróbelki, czy jaskrawe kolibry aż po sępy żywiące się padłym mięsem.
Jaskółki mają swoją własną niezależną organizację, która ściga przestępstwa wobec kobiet, nie jest liberalna ani przekupna, każdego gwałciciela czy kogoś kto poniża kobiety czeka ten sam los. Diana, Brigit i Erica walczą za ofiary, za te które nie umieją się podnieść po tym co je spotkało. Staruszki są jak wyspecjalizowani łowcy, stosujący nietypowe metody. Z uwagi na płeć i wiek uważane za niegroźne i niesłusznie bagatelizowane. Lecą na ratunek kobietom.

„ Gdybyśmy nie poleciały, zostałyby na zawsze w żelaznej klatce. Zaczęłyby uważać to za normalny element kultury, że ptasznicy zabierają je do domów i katują. W takim przekonaniu dorastałyby ich córki i wnuczki. To zaraza. (…) Wojna dnia powszedniego. Wojna z faszystami dnia powszedniego. Rozbrajamy system.”

W drugim wątku poznajmy młodego policjanta, który jak na złość zakochuje się i trochę zmienia mu się poczucie lojalności i łatwość rozróżniania zła i dobra. Opowieść o nim i jego partnerce jest namalowana ciepło, z czułością. Wzruszyłam się nią, choć ma drugoplanowe znaczenie to nadaje smaku całej książce.
„Przyczynek do historii radości”czyta się dobrze, choć wątek policjanta jest napisany tak zawiłym wręcz momentami eksperymentalnym stylem - że nie raz czytałam zdanie kilka razy a czasami stukałam się w głowę. Przekombinowanie stylistyczne nie było potrzebne tej książce. Temat jest pasjonujący, postacie starszych pań arcyciekawe - każda z nich mogłaby mnie wiele nauczyć i przyznam, że żałuję, że nie spotkałam takich tkaczek przeznaczenia sama w swoim życiu.
Jest w tej lekturze magia, niedosłowna, ale wyczuwalna poprzez metafory ptaków, dziwny pomarańczowy dom, który żyje własnym życiem, niezwykłe umiejętności trzech pań, pojawiające się niewyjaśnione kwestie, niezamknięte furtki - co akurat bardzo sobie cenię ( lubię gdy autor zostawia miejsce dla wyobraźni czytelnika). „Przyczynek do historii radości” to bardzo dobrze napisany wiersz ( bo porusza, zachwyca, jest w nim masa emocji zamknięta w adekwatnych słowach) - prozą, na 348 stron.
Gorąco polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podsumowanie czytelnicze roku 2019

Zamknęłam rok 2019, przeczytałam w nim 63 książki wliczając tomy poetyckie. Wynik zadowalający choć nie wybitny.  Jest kilkanaście książ...