sobota, 26 sierpnia 2017

Jorge Luis Borges



Jorge Luis Borges ( 1899-1986), pisarz argentyński.

Dziś w Meandrach Klasyki słynny Argentyńczyk Jorge Luis Borges, a właściwie pierwsza odsłona opowieści o tym wybitnym pisarzu i poecie. W dzisiejszy czwartek poznamy Borgesa jako poetę. Ale najpierw słów kilka o jego biografii: Dożył sędziwego wieku, urodzony w 1899 roku w Buenos Aires w rodzinie inteligenckiej, ojciec dużo czytał, fascynował się psychologią, pradziadek Jorge Luisa był poetą, cała rodzina mocno angażowała się w sprawy społeczne i polityczne. Życiorys poety to temat na 1000 stronicową książkę, dlatego pozwolę sobie nie wchodzić w szczegóły, ale serdecznie polecam jego zgłębienie dociekliwym, jako garść ciekawostek napiszę tylko, że Borges całe dziesięciolecia pracował jako bibliotekarz, ale przez pewien czas był nawet inspektorem rynku ptactwa domowego. Jąkał się i był chorobliwie nieśmiały, bardzo introwertyczny, jedynie poprzez pisanie wyrażał najlepiej to co czuł. Bardzo długo mieszkał z mamą, mocno angażował się politycznie i był wielkim przeciwnikiem prezydenta Perona ( tak, tego od „Evity”). Jest autorem wielu różnorakich form literackich, oprócz licznych tomów poezji, w Polsce ukazały się „Księga piasku”, Księga snu”, Historia wieczności”, „Fikcje”, „Opowiadania”, „Alef”, „Zoologia fantastyczna”, „Twórca”, „Antologia osobista” itd… Osobiście najwyżej cenię sobie wiersze Jorge Luisa Borgesa, choć polecam też serdecznie jego prozę. Sam Borges tak pisał w o swoim pisaniu:

„Tymczasem prawda wygląda tak, że nie mam do zaoferowania żadnych objawień. Przez całe życie czytałem i studiowałem książki, pisałem (choć może zaledwie próbowałem swoich sił w pisarstwie?) oraz czerpałem przyjemność z lektury — i właśnie ową przyjemność uważam za najważniejszą. „Upajając się” poezją, doszedłem do tego ostatecznego wniosku na jej temat. Wprawdzie za każdym razem, kiedy siadam nad czystą kartką papieru, czuję, że muszę na nowo odkryć literaturę dla siebie, przeszłość jednak nie przynosi mi żadnego pożytku. Tak więc, jak powiedziałem, mam wam do zaoferowania jedynie swoje osobiste zadziwienia„ (Rzemiosło poezji)

Kilka pięknych wierszy, jako zachęta do własnych poszukiwań i lektury.

Hymn

Tego ranka
w powietrzu unosi się zapach
niewiarygodny róż kwitnących w Raju.
Na brzegu Eufratu
Adam odkrywa świeży oddech wody.
Złoty deszcz spada z nieba:
to miłość Zeusa.
Z morza wyskakuje ryba,
a człowiek z Agrygentu wspomni,
że był kiedyś tą rybą.
W jaskini, którą nazwą Altamira
jakaś ręka bez twarzy rysuje
łuk grzbietu bizona.
Powolna ręka Wergiliusza głaszcze
jedwab, który przywiozły
z państwa Żółtego Cesarza
karawany i statki.
Pierwszy słowik śpiewa na Węgrzech.
Jezus widzi monetę z profilem Cezara.
Pitagoras objawia swym Grekom
że formą czasu jest koło.
Na jakiejś wyspie pośród oceanu
srebrne charty ścigają złotych niewolników.
Na kowadle wykuwają miecz
który będzie wiernie służył Sigurdowi.
Whitman tworzy na Manhattanie.
Homer rodzi się w siedmiu miastach.
Jakaś dziewica przed chwilą pojmała
białego jednorożca.
Cala przeszłość powraca jak fala.
A wszystkie te zamierzchłe sprawy znów się dzieją,
bo pewna kobieta cię pocałowała.

Moje Książki

Moje książki (które nie wiedzą, że istnieją)
są cząstką mnie tak samo jak twarz
o siwych skroniach, z dwojgiem szarych oczu,
których daremnie szukam w głębi lustra,
których dotykam wklęsłością mej dłoni.
Nie bez gorzkiej logiki
myślę, że słowa istotne,
które mnie wyrażają, kryją się wśród stronic
nie wiedzących, kim jestem, a nie wśród kart mych książek.

Tak jest lepiej. A głosy umarłych
wypowiedzą mnie całego na zawsze.

Szczęście

Ten, co obejmuje kobietę, jest Adamem. Kobieta jest Ewą.
Wszystko zdarza się po raz pierwszy.
Zobaczyłem coś białego na niebie. Mówią mi, że to księżyc, ale
cóż mam począć z tym słowem i z cala tą mitologią.
Drzewa budzą we mnie jakiś lęk. Są takie piękne.
Spokojne zwierzęta podchodzą, abym nazwał je po imieniu.
Nie ma liter w księgach biblioteki. Lecz, kiedy je otworzę, wynurzają się.
Kartkując atlas, wymyślam kształt Sumatry.
Ten, co w ciemności rozpala zapałkę, właśnie wynalazł ogień.
W głębi lustra jest ktoś inny, zaczajony.
Ten, co patrzy na morze, widzi Anglię.
Ten, co wygłasza wiersz Liliencrona, rozpoczyna bitwę.
Śniłem o Kartaginie i o legionach, które pognębiły Kartaginę.
Śniłem o mieczu i o wadze.
Pochwalona niech będzie miłość, w której nie ma strony
posiadającej i posiadanej, bo tych dwoje oddaje się sobie.
Pochwalone niech będą koszmary senne, albowiem dzięki nim możemy uwierzyć w piekło.

Ten, co wchodzi do rzeki, zanurza się w Gangesie.
Ten, co patrzy na piaskową klepsydrę, widzi, jak rozsypuje się imperium.
Ten, co sztyletem się bawi, śmierć Cezara przeczuwa.
Ten, co śpi, jest wszystkimi ludźmi.
Na pustyni ujrzałem młodego Sfinksa o dopiero co wyrzeźbionych kształtach.

Nic dawnego pod słońcem.
Wszystko zdarza się po raz pierwszy, ale na modłę wieczności.
Ten, co mnie czyta, stwarza moje słowa.

Samobójca

Nie zostanie wśród nocy ani jedna gwiazda.
Nie zostanie noc.
Umrę, a wraz ze mną cały ciężar
nie dającego się znieść wszechświata.
Unicestwię piramidy, stare monety,
kontynenty i twarze.
Unicestwię pokłady przeszłości.
Obrócę w proch historię, w pyl obrócę pyl.
Patrzę na ostatni zachód słońca.
Słucham ostatniego ptaka.
Zapisuję nicość - nikomu.

Zuza Malinowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podsumowanie czytelnicze roku 2019

Zamknęłam rok 2019, przeczytałam w nim 63 książki wliczając tomy poetyckie. Wynik zadowalający choć nie wybitny.  Jest kilkanaście książ...