sobota, 5 maja 2018

Haruki Murakami - „Mężczyźni bez kobiet”




Siedem opowiadań znajdujących się w tomie „Mężczyźni bez kobiet” jest jak wykwintna przekąska. Czyta się lekko, przyjemnie, pozostawia po sobie wiele smaku, wrażeń, przemyśleń. Uważam autora za pisarza, który dobrze odnajduje się w krótszych formach. Tym razem tematem opowieści są kobiety, ale nie jako bohaterki, ale raczej kontekst życiowy mężczyzny, jako treść, która czasem się wymyka, a czasem pozostaje jedynie wyobrażeniem, marzeniem. Historie bohaterów są ciekawe, różnorodne, mówią o mężczyznach w różnym wieku i z odmiennym bagażem doświadczeń. Szczególnie ujęły mnie trzy spośród tych opowieści, choć wszystkie zasługują na uznanie.

Pierwsza, o której chcę wspomnieć - „Niezależny organ”, mówi o chirurgu plastycznym, człowieku wolnym z wyboru, całe życie wiodącym żywot hedonisty, stroniącym od zobowiązań i odpowiedzialności związanych z poważnym związkiem z kobietą, który nieoczekiwanie się zakochuje na stare lata. Brzmi banalnie? Może komuś przypomniała się krótka powieść Marqueza „Rzecz o moich smutnych dziwkach”? Nic z tych rzeczy. U Murakamiego nie ma banału, podobnie jak Marquez dowodzi swojego kunsztu pisarskiego, podejmując zwykłe tematy w niezwykły sposób, nie szukając wydumanej oryginalności, ale zagłębiając się w nie, tak, że stają się czymś między impresją zmysłowości a filozoficzną zagadką.

Druga opowieść- „Szecheryzada”, która bardzo mi się podobała, to historia przedziwnej relacji kobiety, której imienia nawet nie poznajemy i jej podopiecznego i kochanka, a jednocześnie słuchacza. Mowa o współczesnej japońskiej Szecheryzadzie, która obdarza opowieściami, swoim ciałem i opieką samotnego mężczyznę, ale jak to bywa w baśniach warunki tej relacji, jej przebieg i zakończenie zasnuwa tajemnica, której nie umieją objąć wyobrażeniem nawet sami bohaterowie.

Szczególnie uwiodła mnie też niepozorna historia zatytułowana „Kino”- o losach pewnego właściciela baru, ocierająca się o magię, zawierająca w sobie kilka przeniesionych na współczesny grunt postaci bogiń z panteonu japońskiego, głęboko symboliczna i piękna.

To książka którą warto przeczytać z wielu powodów, czy ktoś lubi czy nie lubi autora znajdzie tam wiele literackich smaczków, sporą dawkę refleksji nad życiem i relacjami damsko - męskimi. Murakami pisze o tym bez patosu, idealizacji, prosto, pięknie i czytelnie. Gorąco polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podsumowanie czytelnicze roku 2019

Zamknęłam rok 2019, przeczytałam w nim 63 książki wliczając tomy poetyckie. Wynik zadowalający choć nie wybitny.  Jest kilkanaście książ...