środa, 9 maja 2018

Angela Carter – "Magiczny sklep z zabawkami"


To naprawdę urocza książka dla młodych dziewcząt, rzecz w tym, że ja jestem na nią już zbyt cyniczna. Autorka pisze obrazowo, bogato, buduje atmosferę i wciąga czytelnika w świat Melanii - głównej bohaterki. Momentami czułam się jakbym czytała „Anię z Zielonego Wzgórza”, a momentami „Małą księżniczkę”, akcja niespieszna, taka jak lubię. Bohaterowie młodzi, tragiczni, tak jak lubię. Styl autorki piękny, bizantyjski bogactwem wizji, też to lubię.
Co więc było nie tak?
Może znacie takie książki gdzie czytając myślicie: „O! Za chwilę się zacznie!”? Myślałam tak, przez całe 248 stron, rzecz w tym, że się nic nie zaczęło.
Mam ambiwalentne uczucia co do tej książki - w zasadzie mi się podobała, ale jest jak wydmuszka, bardzo ładna ale pusta. Nie znalazłam w niej nic dla siebie, tylko bardzo dobrze technicznie namalowany obraz. To dla mnie za mało.
Tematem książki jest życie trójki dzieci, wychowanych w komforcie, które po śmierci rodziców trafiają do nieznanego wuja – twórcy precyzyjnych staroświeckich zabawek. Dom wuja to schronienie także dla osieroconych młodzieńców z Irlandii, braci ciotki. Panują tam surowe zasady i mroczna atmosfera. Możemy obserwować, jak dorastające dzieci tracą poczucie bezpieczeństwa, niewinność, grunt pod nogami. Wuj jest psychopatą terroryzującym cały swój mały świat. Bardzo ciekawie, realistycznie nakreślone postacie, polubiłam je serdecznie, trzeba przyznać autorka umie budować napięcie, ale mam wrażenie, że nie wie potem co z tym napięciem zrobić. Obiektywnie to dobra książka, zwłaszcza jako antidotum dla układu nerwowego po przeczytanych sześciu thrillerach, ale mnie nie zaciekawiła. Zostawiła mnie z pytaniem: Co się stało z Jonatanem? ( brat głównej bohaterki).
Czy polecam? Sama nie wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podsumowanie czytelnicze roku 2019

Zamknęłam rok 2019, przeczytałam w nim 63 książki wliczając tomy poetyckie. Wynik zadowalający choć nie wybitny.  Jest kilkanaście książ...