czwartek, 24 maja 2018

Joanna Bator - „Ciemno, prawie noc”


„Trupa zeżarli. Czasem tak bywa w kraju nad Wisłą” Sama nie wiem jak to się stało, że sięgnęłam po tę książkę. Może pchnęła mnie ku niej moja potrzeba czytania współczesnych polskich pisarzy, zwłaszcza tych, którzy zyskali uznanie. Ta książka otrzymała nagrodę Nike w 2013 roku. To pokaźna powieść - ponad pięćset stron. Do tego główny wątek jest kryminalny. Przyznam, że niechętnie czytam kryminały…a już zupełnie nie czytam thrillerów. „Dosyć ma dzień swojej biedy” jak mówił Jezus, a ja nie szukam książek generujące strach i stres. Mimo to tę przeczytałam. Dziennikarka z Warszawy przyjeżdża do Wałbrzycha by napisać reportaż o ginięciu dzieci. Alicja Tabor, bo tak się nazywa główna bohaterka, pochodzi z miasta, do którego wyrusza. Jej powrót to nie tylko praca, to zmierzenie się z trudną przeszłością swoją i nieżyjącego rodziny. Nie chcę zdradzać fabuły, bo wyjątkowo tego nie znoszę w recenzjach. To książka drzewo, ma konstrukcję kasetkową. Taka konstrukcja to spore wyzwanie dla autora, a dla czytelnika istna uczta opowieści. Jedna otwiera kolejne, główna bohaterka zbiera opowieści, jak ślady, próbując na ich podstawie zrozumieć prawdę o tym, co się dzieje w Wałbrzychu. Książka Joanny Bator to dżungla opowieści, przerażających, gorzkich, okrutnych. Autorka pisze sprawnie, obnażając wszystkie ludzkie słabości, zaglądając w podświadomość bohaterów, wywlekając ich najbardziej plugawe pragnienia i brudne sprawy, smutne stare historie. Trudno wprost opisać ile potworności i krzywd mieści w sobie „Ciemno, prawie noc”. Znakomita książka, ale jest w niej tyle ludzkiej polskiej ciemnoty, tyle najgorszych wynaturzeń, że nie łatwo mi to było czytać. Wciąż powracający motyw okrutnego seksualnego znęcania się nad dziećmi, prawie wszystkie dzieci ( oprócz Alicji) doświadczają męki z rąk pedofilów i ludzkich potworów ( Kotojadów) . Osobiście uważam, że autorka nieco przesadziła z ilością tych molestowanych i maltretowanych dzieci. Nie potrzebna była taka eskalacja. Motywem, który bardzo mi się spodobał jest nieformalna organizacja Kociar - pań opiekujących się kotami, które mają tajemne kryjówki i szczególne umiejętności. I Kotojady, jako określenie osób będących we władaniu ciemnych mocy umysłu, nie znających żadnych świętości, znajdujących zadowolenie w krzywdzeniu bezbronnych. Trudno mi pisać o tej książce. Tytuł znakomicie oddaje atmosferę książki, to noc w każdym człowieku, historia o ludziach potworach, nie tylko tych którzy wykorzystują dla swojej chuci dzieci, ale także tych zwyczajnych, emerytowanych nauczycielek, mam z dziećmi i reklamówkami, ludziom którzy dają się się manipulować oszustom, poprzez idee i religie. „Dlaczego Kotojady wyglądają tak jak my? Bo oni są tacy jak my.” (…) „Nic nie rozumieliśmy (…) ale to czego nie rozumieliśmy okazało się jeszcze gorsze.” To powieść o oceanie plugawości, który drzemie w każdym. Straszna, wstrząsająca. Znakomicie napisana, pełna fantazji ( bo element wyobraźni i nadzwyczajnych okoliczności) jest ważnym elementem koloryzującym tą dżunglę opowieści. Gorąco polecam, ale z zastrzeżeniem, że to nie jest książka dla bardzo delikatnych. Powstaje film polski na podstawie tej książki, choć trudno mi sobie wyobrazić, że bogactwo i wielowymiarowość tej książki mogłaby zostać zamknięta w jakimkolwiek obrazie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podsumowanie czytelnicze roku 2019

Zamknęłam rok 2019, przeczytałam w nim 63 książki wliczając tomy poetyckie. Wynik zadowalający choć nie wybitny.  Jest kilkanaście książ...